Był
wrześniowy, deszczowy poranek, samotny jak każdy inny dzień
tygodnia. Aktualnie Studio jest zamknięte z powodu problemów
finansowych, jednak Antonio zapewnił nas, że za jakiś czas
wszystko powinno się unormować i wrócimy do pracy. Potrzebowałam
tego odpoczynku, chwili spokoju i ucieczki od wszystkiego. Gdzie
podziała się dawna Angeles? Ta która nie przejmowała się niczym
i z uniesioną w górę głową odważnie brnęła przez życie? Czy
to wszystko co wydarzyło się przez ostatnie lata miało aż tak
wielki wpływ na mnie? Te wszystkie momenty z Germanem, które już
na zawsze pozostaną w mojej pamięci były czegoś warte? Nigdy nie
powinnam się w nim zakochać, to był największy błąd jaki w
życiu popełniłam. Jak ja mogłam być taka głupia, aby pozwolić
sobie na to?
Owinęłam
się w ciepły koc i usiadłam na parapecie, gdzie spokojnie mogłam
podziwiać panoramę pięknego Buenos Aires. To była jedna z
niewielu rzeczy, które pomimo tylu lat się nie zmieniły.
Uwielbiałam patrzeć na ludzi, zastanawiałam się wtedy gdzie się
śpieszą, na kogo czekają, kim są..
Oparłam
głowę o zimną ścianie i poczułam jak pojedyncza łza spływa mi
po policzku, tak bez powodu zaczęłam płakać. Już nic nie jest
takie jak było dawniej, każdy żyje swoim życiem i odważnie
kroczy w przód, w poszukiwaniu szczęścia, a co ze mną? Dlaczego
ja nie potrafię zapomnieć o wszystkim i skupić się na tym co jest
teraz? Moje serce zawsze było twarde i zimne, czasami miałam
wrażenie, że jest zrobione z kamienia. Nie przechodziłam żadnej
pierwszej miłości kiedy byłam nastolatką, nie uganiałam się za
chłopakami. Chwilami myślałam nawet, że ja nie jestem w stanie
kochać. A w chwili spotkania Germana coś lekko szturchnęło to
zimne, skamieniałe serce, a z biegiem czasu całkowicie zburzyło
mur, który go otaczał. Jak widać, niepotrzebnie.
Z
zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi, położyłam koc
na fotelu i poprawiając włosy ruszyłam w stronę wydobywającego
się dźwięku, otworzyłam drzwi i naprawdę mnie zamurowało, to
był German
-
Witaj Angie.. - nie czuł się pewnie, raczej był czymś
zdenerwowany, zaniepokojony. Coś pewnie musiało się stać.
-
Witaj Germanie, coś się stało? - starałam brzmieć bardzo
poważnie chociaż moje serce krzyczało, płakało i cierpiało.
Chciałam się na niego rzucić i wykrzyczeć wszystko co czuję i
jak bardzo mnie rani.
-
Chciałbym cię zaprosić na ślub.. Mój i Priscilli – podał mi
do ręki kopertę z zaproszeniem. W tym momencie to co pozostało z
mojego serca całkowicie znikło, rozbiło się na miliony jeszcze
mniejszych kawałeczków. Poczułam jak łzy napływają mi do oczu,
ale nie chciałam, aby to zauważył.
-
Dziękuję, na pewno się zjawię – uśmiechnęłam się do niego i
szybko zamknęłam drzwi.
Oparłam
się o zimną ścianę i zsunęłam się na podłogę zalana łzami.
Nie potrafię sobie z tym poradzić, to uczucie jest silniejsze ode
mnie. W dłoni ciągle trzymałam białą kopertę, roztargałam ją
i i zaczęłam czytać. Pośpiesznie wstałam i wyrzuciłam
zaproszenie do kosza, zaczęłam krzyczeć, krzyczeć jak nigdy
wcześniej. Dlaczego nikt mnie nie słyszał?
Podeszłam
do szafy, nie mogę wiecznie wyglądać jak bezdomna. Nałożyłam na
siebie turkusową sukienkę i buty na koturnach, teraz trzeba coś
zrobić z twarzą. To co zobaczyłam w lustrze naprawdę mnie
przestraszyło. Byłam blada, oczy miałam całe czerwone i
spuchnięte od nieprzespanych i przepłakanych nocy. Co ja ze sobą
zrobiłam, albo co ludzie ze mną zrobili..
Nie
lubię używać zbyt wielu kosmetyków, ale dzisiaj sam tusz do rzęs
nie wystarczy. Nałożyłam na twarz troszeczkę podkładu i zabrałam
się za malowanie oczu. Przeczesałam lekko włosy i pozostawiłam je
rozpuszczone. Nie mogę cały czas przebywać w domu, pasuje mi to,
ale nie mogę sobie tego robić.
Pierwszy
raz od paru dni wyszłam na dwór, pogoda nie była rewelacyjna,
idealnie współgrała z moimi uczuciami. Szłam w stronę parku, to
kiedyś było moje ulubione miejsce, teraz już nic nie potrafi mnie
uszczęśliwić. Tak bardzo chciałabym się cofnąć w czasie do
momentu poznania Germana.. Może gdybym się wtedy przyznała kim
naprawdę jestem, nie zakochałabym się w nim? Może wtedy byłoby
prościej.
Wydawało
mi się, że jestem tutaj sama, kiedyś ten park był pełen ludzi
nawet w takie ponure dni jak ten. Coś za dużo się zmieniło.
Usiadłam
na drewnianej, lekko przemoczonej ławce i zaczęłam się oglądać
dookoła. To na tej ławce trzy lata temu jedliśmy jabłka w karmelu
z Germanem, wtedy wszystko było takie proste.
Wtedy
wszystko do mnie wróciło, to jak na mnie patrzył, jak mnie
dotykał, to jak do mnie mówił. Wtedy wszystko było idealne,
chociaż nie przyznawałam się do tego nigdy. To co było już nigdy
nie wróci, on jest teraz szczęśliwy z kimś innym a ja czuję się
jak bym była nikim, jedna wielka pustka zagościła w moim sercu.
Zaczęło
padać. Pośpiesznie wstałam i zaczęłam biec. W pewnej chwili
wpadłam na kogoś i oboje wylądowaliśmy na mokrym chodniku.
-
Bardzo pana przepraszam, naprawdę nie chciałam – wstałam
pośpiesznie i zaczęłam przepraszać nieznajomego.
Mężczyzna
spojrzał na mnie, gdy zobaczyłam jego twarz moje kolana stały się
jak z waty, to German..
-Nic
się nie stało, ja też przepraszam.
Staliśmy
przez chwilę w milczeniu, było to naprawdę krępujące. Sama nie
wiem dlaczego po prostu nie odeszłam, tylko stałam i wpatrywałam
się w niego.
-Chyba
już pójdę – lekko przygryzłam wargę a na jego twarzy
dostrzegłam mały uśmiech, pamiętam do dzisiaj, że zawsze mi
powtarzał, że słodko wyglądam przygryzając wargę. To chyba się
nie zmieniło. Ale czy to ma jakieś znaczenie?
-Angie..
Chciałbym z tobą porozmawiać.
O
czym on chce ze mną porozmawiać? O tym co było i co będzie? Chce
mi powiedzieć, że to co się kiedyś wydarzyło tak naprawdę nie
miało znaczenia? Że to wszystko było niepotrzebne? Nie mam zamiaru
go słuchać. Mocno go kocham, ale zbyt bardzo mnie zranił. Sama
tego do końca nie potrafię zrozumieć. Z jednej strony chcę
spędzać z nim całe dni, przytulać się do niego, rozmawiać z nim
a z drugiej nie mam ochoty nawet na niego patrzeć, jestem wściekła
na niego za to wszystko co mi zrobił.
-Nie
wiem czy jest o czym rozmawiać – nagle poczułam niesamowicie
wielki przypływ złości. Mało brakowało a rzuciłabym się na
niego i wykrzyczała mu wszystko.
-Angie..
Nie
odpowiedziałam mu, odeszłam. Spojrzałam za siebie, stał w tym
samym miejscu i wpatrywał się jak odchodzę. Łzy napłynęły mi
do oczu, zaczęłam biec. To moja wina. Powinnam z nim porozmawiać,
może chciał mi coś przekazać.. Ale ja po prostu nie mogę go
słuchać, zbyt wielki sprawia mi to ból. Miłość wcale nie jest
taka fajna jak wszystkim się wydaje.
Wpadłam
do swojego mieszkania i rzuciłam się na niepościelone łóżko.
***
Obudził
mnie budzik, równa siódma. Leniwie wstałam i podeszłam do szafy,
wyjmując z niej pudrową sukienkę i dżinsową kurtkę.
Przeczesałam włosy i zrobiłam porządek z twarzą. Przelotnie
spojrzałam na wyświetlacz swojej komórki, zero wiadomości i
żadnych połączeń. Wszyscy o mnie zapomnieli? Nawet Violetta?
Założyłam
buty na koturnie i wyszłam. Kierowałam się w stronę parku,
kochałam tam przebywać. Miałam tam swoje tajemnicze miejsce,
znajdowało się ono na samym końcu, gdzie zazwyczaj było pusto. Ta
część parku jest najstarsza i mało kto ją odwiedza. To chyba
nawet i lepiej, tam mogę pobyć sama. Znajdowało się tam małe
jeziorko z mostkiem, znalazłam to miejsce w wieku 8 lat i od tamtej
pory codziennie tu przychodziłam.
Usiadłam
na ławeczce i pierwsze co przykuło moją uwagę było niewielkie
serce wyryte na drewnie a w nim inicjały mojego imienia i Pabla.
Pamiętam dokładnie ten dzień. Było to zaraz bo zakończeniu
szkoły, byliśmy wtedy parą. Byliśmy wtedy naprawdę szczęśliwi
i był jedyną osobą, z którą tutaj przychodziłam, chociaż nie
wydarzyło się to wiele razy. Byliśmy razem przez 2 lata, później
zaczęło się psuć, już nie czułam do niego tego samego co na
początku.
Nie
pamiętam momentu, w którym cieszyłabym się teraźniejszością.
Ciągle wracam myślami do wydarzeń, które miały miejsce w moim i
życiu i jaki wielki miały na mnie wpływ, nie wszystkie pozytywny.
Zakochałam się w mężu swojej zmarłej siostry.. Rozkochał mnie w
sobie, a później zostawił. Zostawił mi samą, wtedy kiedy
wszystko było takie trudne. On przez cały ten czas myślał tylko o
sobie, nigdy o mnie. Ale mimo tego wszystkiego są ludzie, którym
pozwolimy wracać zawsze. Choćby nie wiadomo jak nas zawiedli i jak
bardzo pozwolili nam cierpieć, Mimo, że wywoływali najokropniejszy
ból, gdy odchodzili – to wywołują uśmiech, gdy wracają.
Założyłam
torebkę na ramię i ruszyłam w stronę domu. Przed wejściem do
mojego mieszkania zauważyłam Germana, opierającego się o ścianę.
Zdziwiłam się bardzo, wygląda to tak, jakby na mnie czekał, a
chyba nie ma po co, prawda?
Przybrałam
obojętny wyraz twarzy i podeszłam do mężczyzny
-Witaj
Germanie.
-Angie..
Musisz mnie wysłuchać, to jest bardzo ważne – starał się
brzmieć normalnie, ale wiedziałam, że jest lekko zdenerwowany.
Tylko czego ja mam wysłuchiwać? Tych jego bezwartościowych
wyjaśnień?
-Rozumiem
cię doskonale Angie, masz prawo być na mnie zła. Zraniłem cię,
potrzebowałem sporo czasu, aby to zauważyć, ale lepiej późno niż
wcale, prawda? Ale to nie była wyłącznie moja wina.. Postaw się
na moim miejscu w chwili, kiedy dowiedziałem się, że jesteś
siostrą Marii? Nie masz pojęcia jak ja się wtedy poczułem..
Łzy
napłynęły mi do oczu, chciałam wykrzyczeć mu wszystko od
początku do końca, wszystkie moje uczucia. Ma rację, ukrywałam
przed nim to, że jestem siostrą Marii, ale robiłam to tylko i
wyłącznie dla Violetty.
-Nie
Germanie, ty nic nie rozumiesz. Zresztą nie ma czego wyjaśniać,
jesteś teraz szczęśliwy z kimś innym. Ja sobie dam radę – co
za bzdury wygaduję, nie dam sobie rady. Wykańczam się pomału,
brakuje mi sił, tęsknie za nim, kocham go najmocniej na świecie.
No cóż i tak się do tego nie przyznam, taki mój marny los.
Otarłam
dłonią łzę spływającą po moim policzku i wzięłam głęboki
wdech, uśmiechając się cały czas. Uśmiech to podstawa, nawet
jeśli jest bardzo źle. Spojrzałam mu prosto w oczy, były takie
piękne. Mogłabym już do końca swojego życia się w nie
wpatrywać.
-Tak..
Chyba masz racje.. Przepraszam.. - odszedł. Po raz kolejny odszedł
tak sobie. Ja po prostu chcę, żeby ktoś w końcu o mnie powalczył.
Wszyscy są przyzwyczajeni do tego, że zawsze jestem. Chyba czas im
pokazać, że wcale tak nie jest, to ja zawsze o wszystkich się
starałam. Teraz jest czas na odpoczynek, usiądę sobie spokojnie i
będę czekać aż ktoś się pofatyguje i zawalczy o mnie.
Stałam
jeszcze chwilę i wpatrywałam się w odchodzącego Germana. Gdzieś
popełniliśmy poważny błąd, który zburzył wszystko co
budowaliśmy przez parę miesięcy.
Rzuciłam
torebką w kąt i usiadłam na fotelu, ściągając buty. Byłam
zmęczona, chociaż było dopiero południe. Włączyłam jakąś
idiotyczną telenowelę i próbowałam załapać o co w niej chodzi,
w końcu trzeba jakoś zabić czas. Lekko ściszyłam telewizor i
poszłam do kuchni, aby przyrządzić sobie obiad.
Wszystko
było już prawie gotowe, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
Ciekawe kogo tutaj sprowadza. Poprawiłam sobie lekko fryzurę i
otworzyłam drzwi. Zamurowało mnie, kiedy zobaczyłam kto stoi na
zewnątrz..