Mówił,
że to niedaleko a mam wrażenie, że idziemy już jakieś pół
godziny. Wskazał mi palcem restaurację, która znajdowała się
pomiędzy jakimś starym budynkiem a kinem, muszę przyznać, że
wyglądała niesamowicie, uśmiechnęłam się do niego i jeszcze raz
spojrzałam w stronę budynku. Niespodziewanie po drugiej stornie
zauważyłam osobę, której tego wieczoru naprawdę nie miałam
ochoty spotkać, Marco. Chciałam się schować, tak aby mnie nie
zauważył, jednak moje starania poszły na marne, pomachał mi.
Będzie chciał się zemścić i pewnie pójdzie jutro do Diego i
powie mu wszystko.
Przeszliśmy
przez pasy i zatrzymaliśmy się przed wielką restauracją, chwycił
moją dłoń na co lekko zadrżałam i weszliśmy do środka. Byłam
naprawdę zaskoczona tym co tam zobaczyłam, wysokie filary, ściany
pokryte białą farbą, wszystko na wysokim poziomie. Wszyscy byli
elegancko ubrani, kobiety w piękne suknie a mężczyźni w
garnitury.
Zatrzymałam
się i spojrzałam w stronę Javiera ten się tylko uśmiechną i
wskazał ręką na nasz stolik. Odłożyłam torebkę i usiadłam.
Czułam, że wzrok Javiera na całym swoim ciele co mnie bardzo
krępowało. Już myślałam, że nic nie przerwie tej ciszy kiedy
podszedł do nas kelner
-
Witam, co podać? - kurde nawet nie spojrzałam do menu, nie mam
pojęcia co wziąć. Spojrzałam szybko na mojego znajomego, który
chyba wiedział o co mi chodzi bo szybko spojrzał w stronę kelnera
-
Ja poproszę Martini a dla pani.. - zerknął na mnie z przymrużonymi
oczami.
-
Ja poproszę wodę – uśmiechnęłam się do kelnera.
Spojrzałam
na Javiera, który wpatrywał się we mnie, w pewnej chwili puścił
mi oczko i się uśmiechnął. Czy on mnie podrywa?
-
No więc Francesco jak tam u ciebie? Spotkałaś już miłość
swojego życia? - spojrzał na mnie tym swoim 'uwodzicielskim'
wzrokiem na co prawie wybuchłam śmiechem.
-
Tak mam wspaniałego chłopaka, którego kocham całym swoim sercem –
posłałam mu lekki uśmieszek. Wyprostował się i cicho
odchrząknął. Czyżby był zazdrosny? Coraz bardziej bawiła mnie
ta sytuacja.
Po
pewnej chwili zauważyłam kelnera zbliżającego się w naszym
kierunku. Na tacy miał zamówione przez Javiera Martini i moją
wodę.
Uśmiechnęłam
się sama do siebie i położyłam ręce na stół wsłuchując się
w rozmowę Javiera oraz kelnera.
Położył
przede mną szklaną butelkę wody oraz szklankę z lodem i z
cytryną.
-
No więc jak ci życie mija, moja droga? - zapytał się mnie
nalewając sobie alkoholu.
Ostatnim
razem widzieliśmy się we Włoszech, sporo czasu minęło od tamtego
momentu. Wszystko się strasznie pozmieniało, ludzie pojawiali się
i znikali, były wspaniałe momenty, które będę pamiętać do
końca życia i też te złe, które miały za zadanie mnie czegoś
nauczyć. Poznaliśmy w
szkole, był typem samotnika więc nie miał zbyt wielu przyjaciół.
Od razu się polubiliśmy i zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi.
Nasi znajomi zawsze twierdzili, że to kwestia czasu kiedy będziemy
razem. Ale przecież między nami nie było nic poza prawdziwą
przyjaźnią. Po 5 latach przyjaźni nasze drogi się rozeszły, ja
wraz z bratem wyjechałam do Argentyny, aby pomóc wujkowi w
prowadzeniu baru, zamieszałam w Buenos Aires. Z tego co mi wiadomo
on i jego rodzice wyjechali do Hiszpanii,
ale nie mam pojęcia co teraz robi tutaj w Buenos Aires.
-
Bywało
różnie, ale jest w porządku. Niczego mi nie brakuje i jestem
wdzięczna za wszystko co mnie tutaj spotkało. - Posłałam mu
promienny uśmiech – A co Cię tu sprowadza? Z tego co wiem przez
chwilę mieszkałeś w Hiszpanii.
-
Nie wiem czy przez taką chwilę, 4 lata to nawet sporo. Rodzice
dalej tam mieszkają, ale ja wprowadziłem się tutaj w poszukiwaniu
lepszej pracy. W
sumie cieszę się, że wyjechałem. W Hiszpanii poznałem nowych
przyjaciół, nauczyłem się nowego języka. We Włoszech nie miałem
już nikogo.
Poczułam
się źle po tym co usłyszałam. Zostawiłam go samego, a przecież
dobrze wiedziałam, że tylko ze mną ma taki dobry kontakt i z nikim
innym się nie spotyka.
-
Przepraszam, że wyjechałam. To nie był mój wybór, rodzice tak
postanowili. Gdybym mogła wybrać zostałabym z tobą.
-
Nic się nie stało, nie mam ci niczego za złe. W sumie to dobrze to
na mnie wpłynęło, po pewnym czasie otwarłem się na innych. Ale
tej jedynej dalej nie znalazłem, myślę, że to przez taką jedną
dziewczynę, która wparowała do mojego serca parę lat temu i nie
chcę z niego wyjść. -Dobrze wiedziałam o co mu chodzi. Tyle razy
mi powtarzał, że jestem dla niego wyjątkowa, że mnie kocha,
jednak ilekroć starałam się coś do niego poczuć nie mogłam.
Wiedziałam,
że zranię go mówiąc mu prosto w twarz, że go nie kocham więc
zawsze gdy zaczynaliśmy ten temat próbowałam się jakoś wymigać,
ale w końcu musiał nadejść ten moment, w którym musiałam
postawić kawę na ławę i mu to powiedzieć. Przyjął
to w miarę dobrze, przynajmniej ja tak myślałam, w rzeczywistości
było zupełnie inaczej. On jednak twierdził, że już nic do mnie
nie czuję i nawet mu uwierzyłam. Do tej pory wierzyłam.
-A
kto to taki? - Dobrze wiedziałam, że chodzi tu o mnie, ale chciałam
się upewnić.
-Ty..
Francesco. - Między nami zapanowała niezręczna cisza, przecież
wiedziałam i byłam przygotowana na to, że powie mi, że dalej mnie
kocha więc dlaczego tak mnie to dziwi?
Uśmiechnęłam
się do niego i oparłam się o krzesło, sprawdzając na komórce
wiadomość od Diego, martwi się o mnie. Może powinnam już wracać?
Tak, powinnam już wracać.
Wypiłam
ostatniego łyka wody
-
Przepraszam, ale robi się już późno, powinnam wracać – wstałam
zakładając na ramię torebkę.
-Tak
masz rację, zasiedzieliśmy się trochę – wyciągnął portfel i
zostawił pieniądze za zamówione przez nas napoje. -Odprowadzę
Cię.
Uśmiechnęłam
się do niego i razem wyszliśmy przed budynek, gdzie mieliśmy się
rozejść.
-Fran...
- chwycił mnie za dłonie i lekko zbliżył się do mojej twarzy,
łącząc nasze usta w jedną całość. Przez chwilę stałam w
osłupieniu, czułam się jakby moje ciało było jedną wielką
skałą, nie mogłam się ruszyć. Po paru sekundach jednak odsunęłam
się od niego uderzając go w policzek.
-Jak
mogłeś! Dobrze wiesz, że mam chłopaka!
Byłam
na niego wściekła, dobrze wie, że nic do niego nie czuję. Ale on
zawsze miał to czego zapragnął. Już parę razy zastanawiałam się
nad tym dlaczego nikt go nie lubi a ten argument zawsze był na
pierwszym miejscu. Jego rodzice tak go rozpieścili, że gdy coś mu
się spodoba musi to mieć. Nie ważne jak trudne będzie zdobycie
tego, on zrobi wszystko co w swojej mocy, nie będzie zwracał uwagi
na to czy kogoś rani czy też nie, zdobędzie to. Ale ja nie jestem
zabawką i nie dam się tak manipulować. Najgorsza będzie tylko
rozmowa z Diego, a przecież muszę mu powiedzieć o tym co miało
miejsce. Kłamstwo jest najgorszym wyjściem, w sumie to nie jest
żadnym wyjściem. Muszę być z nim szczera.
Byłam
już przed domem, zaczęłam grzebać w torbie w poszukiwaniu kluczy,
otwarłam drzwi i usiadłam na kanapie
-
Gdzie byłaś? Jest już 23 – Miałam malutką nadzieję, że
jednak go nie będzie, że już wrócił do domu, ale on na mnie
czekał.
Kłamać
czy nie kłamać? Przecież on mi nie uwierzy, gdy powiem mu, że
Javier mnie pocałował. Zacznie robić mi wykłady, że po co z nim
poszłam. Zerwie ze mną i nie będzie się do mnie odzywać. Stracę
go a tak bardzo go kocham. Nie chcę tego wszystkiego.
-
No wiesz... Szłam sobie ulicą do domu i..i poszłam do parku
pomyśleć, wiesz lubię sobie czasami w nocy, tak po ciemku
siedzieć.. - nic lepszego wymyślić nie mogłam?
-
Dzwoniłem do Ciebie, pisałem sms'y, zresztą twoja ciocia także,
dlaczego nie reagowałaś? - czuję się jak na jakimś komisariacie,
ile będzie jeszcze tych pytań? Nie mam humoru na nic i najlepiej to
poszłabym spać.
-
Nie miałam ochoty a teraz przepraszam, ale jestem bardzo zmęczona –
wstałam i poszłam w stronę swojego pokoju, zamknęłam za sobą
drzwi na klucz i rzuciłam się na łóżko. Dopiero teraz
uświadomiłam sobie, że zdradziłam Diego.
Siedziałam
po ciemku w pokoju, byłam zła na siebie i na Javiera. Przecież
byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, wiedział, że bardzo kocham
Diego i zamiast cieszyć się moim szczęściem chciał mi to
wszystko zepsuć. Nie mam ochoty się z nikim widzieć, płakać mi
się chce, gdy pomyślę co będzie, kiedy Diego dowie się o
wszystkim. Jak bardzo się wścieknie i jak bardzo mnie znienawidzi.
Wyłączyłam
telefon i położyłam się do łóżka.
Obudziła
mnie Silvia, wołająca mnie z drugiego pokoju. Jest 8.14, na
szczęście dzisiaj niedziela. Niechętnie wstałam i poszłam do
kuchni, nalałam sobie soku pomarańczowego i usiadłam do stołu.
Włączyłam telefon i zauważyłam nieprzeczytaną wiadomość od
Diego, wysłał mi ją jakieś pół godziny temu
Musimy
poważnie porozmawiać!
No
pięknie.. Pewnie Javier już u niego był i wszystko mu opowiedział
a znając go połowę rzeczy pewnie sobie wymyśli. No to już po
mnie, Diego nie będzie chciał słuchać moich wytłumaczeń i ze
mną zerwie.
W końcu rozdział! Przepraszam, że musieliście tak długo czekać, ale miałam kilka problemów osobistych i nie miałam jak go napisać.
Krótki i bez sensu, ale jest. Przepraszam za jakiekolwiek błędy!