Ten
dzień był naprawdę ciężki, od rana próby a później występ.
Tak właśnie wyglądały moje ostatnie miesiące w trakcie trasy
koncertowej, ale można było się przyzwyczaić. Teraz to wszystko
się skończyło i wracam na swój ostatni rok w Studio On Beat.
Wszystko się pozmieniało odkąd zaczęliśmy koncertowanie, moje
stosunki z Marco strasznie się ochłodziły i mam wrażenie, że
coraz bardziej się od siebie oddalamy i to kwestia czasu kiedy nasze
drogi się rozejdą. Może my nie byliśmy sobie pisani? Może to
wszystko co wydarzyło się rok temu było tylko złudzeniem miłości?
Może ja jeszcze nie spotkałam tej 'prawdziwej miłości'?
-
Francesca?! - z zamyślenia wyrwał mnie głos Violetty, która
machała mi dłonią przed oczami.
Otworzyłam
oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej, rozglądając się
dookoła. Wszyscy byli czymś zajęci, spali, rozmawiali lub
wykonywali jakieś inne czynności.
-
Tak? Coś się dzieje? - za bardzo nie wiedziałam co się dzieje,
byłam zajęta rozmyślaniem o Marco i o wszystkim co wydarzyło się
odkąd zaczęłam uczęszczać do Studia.
-
Nie, nic się nie stało tylko mówiłam coś do ciebie i nie
reagowałaś – uśmiechnęła się do mnie, szukając czegoś w
torbie – Byłaś zajęta rozmyślaniem o czymś... a raczej o kimś.
-
Masz rację. Ostatnio często.. -nie dokończyłam, ponieważ
podszedł Marotti i ogłosił że za niedługo będziemy na miejscu i
abyśmy się spakowali – powiem ci później.
Po
niespełna 10 minutach byliśmy już na miejscu, czyli przed Studiem.
Zaczęliśmy po kolei wychodzić. Wszyscy byli bardzo szczęśliwi,
że po tak długiej rozłące w końcu widzą swoich bliskich. Mnie
przywitała moja ciocia, z która mieszkam od jakiś 4 lat. Rodzice
rzadko mnie tu odwiedzali, mają dużo pracy dlatego wolą abym to ja
przyjeżdżała do Włoch. Wszyscy po kolei zaczęli się rozchodzić
do domów, Silvia, bo tak miała na imię moja ciocia spakowała moje
walizki do samochodu i ruszyłyśmy do mieszkania. W moim pokoju jak
zwykle panował porządek, na ścianach były powieszone plakaty
moich ulubionych wokalistów, na szafce były przyklejone zdjęcia z
przyjaciółmi. Zmęczona rzuciłam torbą w kąt i poszłam się
wykąpać.
O
8.00 zaczynają się zajęcia więc mam jeszcze pół godziny.
Ubrałam się, pomalowałam i byłam gotowa do wyjścia.
W
Studiu było pełno ludzi, weszłam do Sali Głównej gdzie
znajdowali się moi przyjaciele, podeszłam do Camilli i Violetty,
którą o czymś dyskutowały
-
Hej dziewczyny o czym gadacie? - gdy mnie zauważyły natychmiast
zmieniły temat. Było to bardzo dziwne, musiały coś przede mną
ukrywać. Nienawidzę kłamstwa – możecie mi powiedzieć! Przecież
jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami. - uważnie wpatrywałam się
w ich twarze z nadzieją, że odczytam emocje jednak nic z tego.
Zaczynałam się niepokoić.
-
Emm no wiesz.. - Camilla zaczęła się jąkać i szybko spojrzała
na Violettę która pokiwała jej głową – chodzi o to, że jakieś
10 minut temu widziałyśmy Marco z jakąś dziewczyną.. Przytulali
się.
Stałam
nieruchomo i zszokowana wpatrywałam się w twarz przyjaciółki, nie
docierało do mnie to co przed chwilą powiedziała. Od długiego
czasu wiedziałam, że coś jest nie tak, i że ta więź pomiędzy
nami jest coraz słabsza i że to kwestia czasu kiedy się
rozstaniemy i byłam już na to przygotowana, ale mimo tego strasznie
mnie to zabolało. To takie uczucie jakby ktoś wbijał ci w plecy
nóż za nożem... Kochałam Marco, bardzo go kochałam. Może
rzeczywiście nie byliśmy sobie pisani ale mimo tego jest dla mnie
bardzo ważny i nie chcę abyśmy się rozstawali, nie po tym
wszystkim. To wszystko stało się tak szybko. Kilka dni po naszym
pierwszym spotkaniu zostaliśmy parą, nawet go dokładnie wtedy nie
znałam.
Uśmiechnęłam
się lekko i bez słowa odeszłam, sama nie wiedziałam gdzie idę a
przecież za kilka minut zaczynają się zajęcia. Kompletnie
straciłam ochotę na cokolwiek, tak bardzo cieszyłam się, że
wreszcie od jakiś 4-5 miesięcy będę mogła w końcu kontynuować
swoją naukę w Studiu a teraz? Teraz nie mam ochoty tak wracać, nie
mam ochoty spotkać jego.. To jest naprawdę głupie. Nawet nie wiem
kim ta dziewczyna była, może to jego kuzynka lub znajoma.. Mniejsza
oto, odkąd wyruszyliśmy w trasę nie miał dla mnie czasu, ciągle
rozmawiał lub pisał z kimś a jak już chciałam porozmawiać
twierdził, że nie ma ochoty i odchodził. Znudziłam mu się i
znalazł sobie kogoś innego? Nim się obejrzałam byłam w parku,
poszłam w moje ulubione miejsce, czyli nad mały stawik, który
znajduje się na samym końcu parku. Nikt już o nim nie pamięta i
nikt o niego nie dba, odwiedzam go tylko ja.. Usiadłam na drewniany
mostek i zamoczyłam stopy w letniej wodzie jeziorka, wracając do
swoich rozmyśleń. W pewnym momencie poczułam czyjąś dłoń na
swoim ramieniu i szybko odwróciłam się za siebie, stał tam Diego.
Szybko wstałam zakładając baleriny
-
Co ty tutaj robisz? - byłam naprawdę zdziwiona jego obecnością
tutaj. Zawsze myślałam, że tylko ja wiem o istnieniu tego
jeziorka.
-
To samo mógłbym spytać ciebie – uśmiechnął się do mnie.
Uwielbiałam jego uśmiech, zawsze poprawiał mi humor. Gdy poznałam
Diego nie przepadałam za nim, zresztą on wtedy uganiał się za
Violettą. Dopiero po zerwaniu z nią zmienił się i wtedy
dostrzegłam, że jest świetnym chłopakiem, który wiele w życiu
przeszedł.
-
No wiesz.. Myślałam, że tylko ja wiem o istnieniu tego jeziorka.
Zawsze tu przychodziłam aby odizolować się od ludzi i pomyśleć
na spokojnie a tu proszę taka niespodzianka.
Kolejną
godzinę spędziliśmy na szczerej rozmowie, Diego jest najlepszym
przyjacielem Marco i nawet sam stwierdził, że nie wie o co mu
chodzi. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 17,
pożegnałam się z chłopakiem i ruszyłam w stronę domu. Nie
miałam ochoty spotkać Camilli i Violetty a tym bardziej Marco.
Chciałam iść do mieszkania i pomyśleć, pomyśleć na spokojnie
jeszcze raz, ostatni. Muszę porozmawiać z Marco, musimy sobie
wszystko wyjaśnić. W domu było pusto, czyżby Silvi nie było?
Powiesiłam swoją torebkę na krześle i usiadłam przed telewizorem
w poszukiwaniu jakiegoś sensownego serialu lub filmu, niestety nic
ciekawego nie znalazłam więc go wyłączyłam. W tej samej chwili
usłyszałam dzwonek do drzwi, otworzyłam je i bardzo się zdziwiłam
tym kogo tam zastałam, Marco..
-
Po co tu przyszedłeś? - nie odpowiadał, stał i wpatrywał się we
mnie jak w obrazek – Odpowiesz mi czy będziesz tak tu stał?
-
Musimy zerwać – to co usłyszałam zabolało mnie tak bardzo jakby
w jednej sekundzie moje serce rozbiło się na milion małych
kawałeczków – przepraszam – jeszcze raz na mniej spojrzał i
odszedł. Jak on mógł tak mnie skrzywdzić? Zamknęłam drzwi i
pobiegłam do pokoju, gdzie rzuciłam się na łóżko i zalałam się
łzami. Pożegnania są zdecydowanie najboleśniejsze.
Rano
obudził mnie krzyk Silvii, że jest już 7.30 i jeśli teraz nie
wstanę to spóźnię się na zajęcia. Niczym torpeda wyskoczyłam z
łóżka i pobiegłam do toalety. Wybiegłam z domu i ruszyłam do
Studia. Przywitałam się z wszystkimi i podeszłam do Violetty i
Camilli, które były bardzo zmartwione o mnie
-
I jak z Marco? Wszystko się wyjaśniło, prawda? Jesteście dalej
razem szczęśliwi i weseli, prawda? - Camilla chwyciła mnie za ręce
i popatrzyła na mnie błagając żebym powiedziała, że tak właśnie
jest. No niestety musiałam ja bardzo rozczarować, ponieważ nic nie
jest takie proste jak się wydaje. Też bym chciała żeby tak było.
Abyśmy sobie wszystko wyjaśnili i dalej byli razem, widocznie taki
był nasz los.
-
Nie Camilla. Chciałam z nim wszystko wyjaśnić jednak on mnie
wyprzedził i przyszedł do mnie do domu i... i ze mną zerwał –
próbowałam zachowywać się jakby mnie to wcale nie obeszło,
jednak nie wychodziło mi to za bardzo. Nie chciałam żadnego
współczucia, to jest mi naprawdę niepotrzebne. Najbardziej w tej
chwili chciałam się wygadać i wyrzucić z siebie wszystko co mnie
boli – ale nie przejmujcie się. Wszystko jest ok – skłamałam.
-
Przecież widzimy, że wcale tak nie jest. Rozstania są trudne i
bardzo dobrze wiem, że teraz potrzebujesz wparcia a my po to tu
jesteśmy! - może miała rację. Może jeśli nie będę tak przed
tym wszystkim uciekać i pozwolę im sobie pomóc to będzie ze mną
lepiej? Warto spróbować.
-
Może macie rację, ale naprawdę nie mam ochoty teraz o tym
rozmawiać, przepraszam – miałam dość dobry humor i wiedziałam,
że jeśli znowu poruszę ten temat zdołuję się na maksa. Wolałam
o tym na razie nie myśleć, choć nie było to proste.
Uśmiechnęły
się do mnie i poszyłyśmy do sali tańca na lekcję. Gregorio
wycisnął z nas ostatnie poty, w sumie już się przyzwyczaiłam, że
jest on bardzo wymagający. Szłam w stronę szafek, kiedy poczułam
okropny ból w głowie i zrobiło mi się czarno przed oczami, miałam
już upaść na szczęście Diego w porę zdążył i mnie
podtrzymał. Jeszcze z chwilę wpatrywałam mu się głęboko w oczy,
dopiero teraz zauważyłam, że są naprawdę piękne. Ocknęłam się
i wstałam, muszę przyznać, że czułam się dość niezręcznie.
-
Wszystko w porządku? Może trzeba jechać do lekarza? - było
widać, że jest zmartwiony, jednak niepotrzebnie, czułam się
lepiej, o wiele lepiej.
-
Tak, wszystko jest w porządku. Dziękuję Ci – uśmiechnęłam się
delikatnie, wpatrując się w jego jasno brązowe tęczówki, które
przyciągają jak magnez żelazo.
-
Nie ma za co, czuję się jak superbohater – zaśmiał się, co
było strasznie urocze – muszę już lecieć, uważaj na siebie! -
pocałował mnie w policzek i odszedł. Dotknęłam miejsca, które
musnął swoimi ustami i stałam nieruchomo i myślałam nad tym co
przed chwilą cię stało. Czy Diego właśnie pocałował mnie w
policzek?!
Obróciłam
się z zamiarem pójścia do domu jednak zatrzymały mnie
przyjaciółki z masą pytań o tym co przed chwilą się wydarzyło,
o czym rozmawialiśmy. Przytuliłam je mocno i uśmiechnięta wyszłam
ze Studia. Poszłam do parku do mojego tajemniczego miejsca, może
nie takiego tajemniczego, ponieważ Diego też o nim wie. Usiadłam
na mostku i zaczęłam śpiewać
No sé si hago bien, no sé si hago mal
No sé si decirlo, no sé si callar
Qué es esto que siento tan dentro de mí,
Hoy me pregunto
Si amar era así
Mientras algo me habló de ti,
Mientras algo crecía en mí,
Encontré las respuestas a
Mi soledad,
Ahora sé que vivir
Es soñar
Ahora sé que la tierra
Es el cielo,
Te quiero, te quiero,
Que en tus brazos
Ya no tengo miedo,
Te quiero, te quiero,
Que me extrañas con tus ojos,
Te creo, te creo
No sé si decirlo, no sé si callar
Qué es esto que siento tan dentro de mí,
Hoy me pregunto
Si amar era así
Mientras algo me habló de ti,
Mientras algo crecía en mí,
Encontré las respuestas a
Mi soledad,
Ahora sé que vivir
Es soñar
Ahora sé que la tierra
Es el cielo,
Te quiero, te quiero,
Que en tus brazos
Ya no tengo miedo,
Te quiero, te quiero,
Que me extrañas con tus ojos,
Te creo, te creo
Nim
się obejrzałam zrobiło się już ciemno więc postanowiłam iść
do domu. Otworzyłam furtkę i zaczęłam szukać kluczy w torebce.
Podniosłam głowę i zauważyłam kogoś, kto siedzi na schodach do
mojego domu. Był to...
I
rozdział skończony! :D Mam w głowie pełno pomysłów na
rozwinięcie akcji! I przepraszam za jakiekolwiek błędy
ortograficzne, interpunkcyjne bądź stylistyczne, ale jest to moje
pierwsze opowiadanie i nie mam jeszcze doświadczenia w pisaniu! :)
Jak myślicie kogo Fran tak zobaczyła?
Właśnie trafiłam na twojego bloga i bardzo mi się podoba. Diegesca to moja ulubiona para. W sumie to lubie wszystkie pary w których jest Diego ♥♥
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział