czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział 1.

Ten dzień był naprawdę ciężki, od rana próby a później występ. Tak właśnie wyglądały moje ostatnie miesiące w trakcie trasy koncertowej, ale można było się przyzwyczaić. Teraz to wszystko się skończyło i wracam na swój ostatni rok w Studio On Beat. Wszystko się pozmieniało odkąd zaczęliśmy koncertowanie, moje stosunki z Marco strasznie się ochłodziły i mam wrażenie, że coraz bardziej się od siebie oddalamy i to kwestia czasu kiedy nasze drogi się rozejdą. Może my nie byliśmy sobie pisani? Może to wszystko co wydarzyło się rok temu było tylko złudzeniem miłości? Może ja jeszcze nie spotkałam tej 'prawdziwej miłości'?

- Francesca?! - z zamyślenia wyrwał mnie głos Violetty, która machała mi dłonią przed oczami.

Otworzyłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej, rozglądając się dookoła. Wszyscy byli czymś zajęci, spali, rozmawiali lub wykonywali jakieś inne czynności.

- Tak? Coś się dzieje? - za bardzo nie wiedziałam co się dzieje, byłam zajęta rozmyślaniem o Marco i o wszystkim co wydarzyło się odkąd zaczęłam uczęszczać do Studia.

- Nie, nic się nie stało tylko mówiłam coś do ciebie i nie reagowałaś – uśmiechnęła się do mnie, szukając czegoś w torbie – Byłaś zajęta rozmyślaniem o czymś... a raczej o kimś.

- Masz rację. Ostatnio często.. -nie dokończyłam, ponieważ podszedł Marotti i ogłosił że za niedługo będziemy na miejscu i abyśmy się spakowali – powiem ci później.

Po niespełna 10 minutach byliśmy już na miejscu, czyli przed Studiem. Zaczęliśmy po kolei wychodzić. Wszyscy byli bardzo szczęśliwi, że po tak długiej rozłące w końcu widzą swoich bliskich. Mnie przywitała moja ciocia, z która mieszkam od jakiś 4 lat. Rodzice rzadko mnie tu odwiedzali, mają dużo pracy dlatego wolą abym to ja przyjeżdżała do Włoch. Wszyscy po kolei zaczęli się rozchodzić do domów, Silvia, bo tak miała na imię moja ciocia spakowała moje walizki do samochodu i ruszyłyśmy do mieszkania. W moim pokoju jak zwykle panował porządek, na ścianach były powieszone plakaty moich ulubionych wokalistów, na szafce były przyklejone zdjęcia z przyjaciółmi. Zmęczona rzuciłam torbą w kąt i poszłam się wykąpać.
O 8.00 zaczynają się zajęcia więc mam jeszcze pół godziny. Ubrałam się, pomalowałam i byłam gotowa do wyjścia.
W Studiu było pełno ludzi, weszłam do Sali Głównej gdzie znajdowali się moi przyjaciele, podeszłam do Camilli i Violetty, którą o czymś dyskutowały

- Hej dziewczyny o czym gadacie? - gdy mnie zauważyły natychmiast zmieniły temat. Było to bardzo dziwne, musiały coś przede mną ukrywać. Nienawidzę kłamstwa – możecie mi powiedzieć! Przecież jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami. - uważnie wpatrywałam się w ich twarze z nadzieją, że odczytam emocje jednak nic z tego. Zaczynałam się niepokoić.

- Emm no wiesz.. - Camilla zaczęła się jąkać i szybko spojrzała na Violettę która pokiwała jej głową – chodzi o to, że jakieś 10 minut temu widziałyśmy Marco z jakąś dziewczyną.. Przytulali się.

Stałam nieruchomo i zszokowana wpatrywałam się w twarz przyjaciółki, nie docierało do mnie to co przed chwilą powiedziała. Od długiego czasu wiedziałam, że coś jest nie tak, i że ta więź pomiędzy nami jest coraz słabsza i że to kwestia czasu kiedy się rozstaniemy i byłam już na to przygotowana, ale mimo tego strasznie mnie to zabolało. To takie uczucie jakby ktoś wbijał ci w plecy nóż za nożem... Kochałam Marco, bardzo go kochałam. Może rzeczywiście nie byliśmy sobie pisani ale mimo tego jest dla mnie bardzo ważny i nie chcę abyśmy się rozstawali, nie po tym wszystkim. To wszystko stało się tak szybko. Kilka dni po naszym pierwszym spotkaniu zostaliśmy parą, nawet go dokładnie wtedy nie znałam.
Uśmiechnęłam się lekko i bez słowa odeszłam, sama nie wiedziałam gdzie idę a przecież za kilka minut zaczynają się zajęcia. Kompletnie straciłam ochotę na cokolwiek, tak bardzo cieszyłam się, że wreszcie od jakiś 4-5 miesięcy będę mogła w końcu kontynuować swoją naukę w Studiu a teraz? Teraz nie mam ochoty tak wracać, nie mam ochoty spotkać jego.. To jest naprawdę głupie. Nawet nie wiem kim ta dziewczyna była, może to jego kuzynka lub znajoma.. Mniejsza oto, odkąd wyruszyliśmy w trasę nie miał dla mnie czasu, ciągle rozmawiał lub pisał z kimś a jak już chciałam porozmawiać twierdził, że nie ma ochoty i odchodził. Znudziłam mu się i znalazł sobie kogoś innego? Nim się obejrzałam byłam w parku, poszłam w moje ulubione miejsce, czyli nad mały stawik, który znajduje się na samym końcu parku. Nikt już o nim nie pamięta i nikt o niego nie dba, odwiedzam go tylko ja.. Usiadłam na drewniany mostek i zamoczyłam stopy w letniej wodzie jeziorka, wracając do swoich rozmyśleń. W pewnym momencie poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu i szybko odwróciłam się za siebie, stał tam Diego. Szybko wstałam zakładając baleriny

- Co ty tutaj robisz? - byłam naprawdę zdziwiona jego obecnością tutaj. Zawsze myślałam, że tylko ja wiem o istnieniu tego jeziorka.

- To samo mógłbym spytać ciebie – uśmiechnął się do mnie. Uwielbiałam jego uśmiech, zawsze poprawiał mi humor. Gdy poznałam Diego nie przepadałam za nim, zresztą on wtedy uganiał się za Violettą. Dopiero po zerwaniu z nią zmienił się i wtedy dostrzegłam, że jest świetnym chłopakiem, który wiele w życiu przeszedł.

- No wiesz.. Myślałam, że tylko ja wiem o istnieniu tego jeziorka. Zawsze tu przychodziłam aby odizolować się od ludzi i pomyśleć na spokojnie a tu proszę taka niespodzianka.

Kolejną godzinę spędziliśmy na szczerej rozmowie, Diego jest najlepszym przyjacielem Marco i nawet sam stwierdził, że nie wie o co mu chodzi. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 17, pożegnałam się z chłopakiem i ruszyłam w stronę domu. Nie miałam ochoty spotkać Camilli i Violetty a tym bardziej Marco. Chciałam iść do mieszkania i pomyśleć, pomyśleć na spokojnie jeszcze raz, ostatni. Muszę porozmawiać z Marco, musimy sobie wszystko wyjaśnić. W domu było pusto, czyżby Silvi nie było? Powiesiłam swoją torebkę na krześle i usiadłam przed telewizorem w poszukiwaniu jakiegoś sensownego serialu lub filmu, niestety nic ciekawego nie znalazłam więc go wyłączyłam. W tej samej chwili usłyszałam dzwonek do drzwi, otworzyłam je i bardzo się zdziwiłam tym kogo tam zastałam, Marco..

- Po co tu przyszedłeś? - nie odpowiadał, stał i wpatrywał się we mnie jak w obrazek – Odpowiesz mi czy będziesz tak tu stał?

- Musimy zerwać – to co usłyszałam zabolało mnie tak bardzo jakby w jednej sekundzie moje serce rozbiło się na milion małych kawałeczków – przepraszam – jeszcze raz na mniej spojrzał i odszedł. Jak on mógł tak mnie skrzywdzić? Zamknęłam drzwi i pobiegłam do pokoju, gdzie rzuciłam się na łóżko i zalałam się łzami. Pożegnania są zdecydowanie najboleśniejsze.
Rano obudził mnie krzyk Silvii, że jest już 7.30 i jeśli teraz nie wstanę to spóźnię się na zajęcia. Niczym torpeda wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam do toalety. Wybiegłam z domu i ruszyłam do Studia. Przywitałam się z wszystkimi i podeszłam do Violetty i Camilli, które były bardzo zmartwione o mnie

- I jak z Marco? Wszystko się wyjaśniło, prawda? Jesteście dalej razem szczęśliwi i weseli, prawda? - Camilla chwyciła mnie za ręce i popatrzyła na mnie błagając żebym powiedziała, że tak właśnie jest. No niestety musiałam ja bardzo rozczarować, ponieważ nic nie jest takie proste jak się wydaje. Też bym chciała żeby tak było. Abyśmy sobie wszystko wyjaśnili i dalej byli razem, widocznie taki był nasz los.

- Nie Camilla. Chciałam z nim wszystko wyjaśnić jednak on mnie wyprzedził i przyszedł do mnie do domu i... i ze mną zerwał – próbowałam zachowywać się jakby mnie to wcale nie obeszło, jednak nie wychodziło mi to za bardzo. Nie chciałam żadnego współczucia, to jest mi naprawdę niepotrzebne. Najbardziej w tej chwili chciałam się wygadać i wyrzucić z siebie wszystko co mnie boli – ale nie przejmujcie się. Wszystko jest ok – skłamałam.

- Przecież widzimy, że wcale tak nie jest. Rozstania są trudne i bardzo dobrze wiem, że teraz potrzebujesz wparcia a my po to tu jesteśmy! - może miała rację. Może jeśli nie będę tak przed tym wszystkim uciekać i pozwolę im sobie pomóc to będzie ze mną lepiej? Warto spróbować.

- Może macie rację, ale naprawdę nie mam ochoty teraz o tym rozmawiać, przepraszam – miałam dość dobry humor i wiedziałam, że jeśli znowu poruszę ten temat zdołuję się na maksa. Wolałam o tym na razie nie myśleć, choć nie było to proste.

Uśmiechnęły się do mnie i poszyłyśmy do sali tańca na lekcję. Gregorio wycisnął z nas ostatnie poty, w sumie już się przyzwyczaiłam, że jest on bardzo wymagający. Szłam w stronę szafek, kiedy poczułam okropny ból w głowie i zrobiło mi się czarno przed oczami, miałam już upaść na szczęście Diego w porę zdążył i mnie podtrzymał. Jeszcze z chwilę wpatrywałam mu się głęboko w oczy, dopiero teraz zauważyłam, że są naprawdę piękne. Ocknęłam się i wstałam, muszę przyznać, że czułam się dość niezręcznie.

- Wszystko w porządku? Może trzeba jechać do lekarza? - było widać, że jest zmartwiony, jednak niepotrzebnie, czułam się lepiej, o wiele lepiej.

- Tak, wszystko jest w porządku. Dziękuję Ci – uśmiechnęłam się delikatnie, wpatrując się w jego jasno brązowe tęczówki, które przyciągają jak magnez żelazo.

- Nie ma za co, czuję się jak superbohater – zaśmiał się, co było strasznie urocze – muszę już lecieć, uważaj na siebie! - pocałował mnie w policzek i odszedł. Dotknęłam miejsca, które musnął swoimi ustami i stałam nieruchomo i myślałam nad tym co przed chwilą cię stało. Czy Diego właśnie pocałował mnie w policzek?!

Obróciłam się z zamiarem pójścia do domu jednak zatrzymały mnie przyjaciółki z masą pytań o tym co przed chwilą się wydarzyło, o czym rozmawialiśmy. Przytuliłam je mocno i uśmiechnięta wyszłam ze Studia. Poszłam do parku do mojego tajemniczego miejsca, może nie takiego tajemniczego, ponieważ Diego też o nim wie. Usiadłam na mostku i zaczęłam śpiewać

No sé si hago bien, no sé si hago mal
No sé si decirlo, no sé si callar
Qué es esto que siento tan dentro de mí,
Hoy me pregunto
Si amar era así

Mientras algo me habló de ti,
Mientras algo crecía en mí,
Encontré las respuestas a
Mi soledad,
Ahora sé que vivir
Es soñar

Ahora sé que la tierra
Es el cielo,
Te quiero, te quiero,
Que en tus brazos
Ya no tengo miedo,
Te quiero, te quiero,
Que me extrañas con tus ojos,
Te creo, te creo


Nim się obejrzałam zrobiło się już ciemno więc postanowiłam iść do domu. Otworzyłam furtkę i zaczęłam szukać kluczy w torebce. Podniosłam głowę i zauważyłam kogoś, kto siedzi na schodach do mojego domu. Był to...


I rozdział skończony! :D Mam w głowie pełno pomysłów na rozwinięcie akcji! I przepraszam za jakiekolwiek błędy ortograficzne, interpunkcyjne bądź stylistyczne, ale jest to moje pierwsze opowiadanie i nie mam jeszcze doświadczenia w pisaniu! :) Jak myślicie kogo Fran tak zobaczyła?

1 komentarz:

  1. Właśnie trafiłam na twojego bloga i bardzo mi się podoba. Diegesca to moja ulubiona para. W sumie to lubie wszystkie pary w których jest Diego ♥♥
    Czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń