Wow, bloga mam miesiąc a już tyle wyświetleń? Bardzo się cieszę, że jednak ktoś tu wchodzi i czyta moje wypociny. Dziękuję wam!
P.S. Skomentujcie ten post jeśli chcecie już rozdział 6, bo nie wiem czy go dodać ;D
piątek, 22 sierpnia 2014
niedziela, 17 sierpnia 2014
Rozdział 5.
Jeszcze
przez chwilę wspominaliśmy stare czasy i na pożegnanie
przytuliliśmy się. Wpatrywałam się jak odchodzi kiedy ktoś
wypowiedział moje imię, obróciłam się i zauważyłam Diego,
widocznie był czymś niezadowolony już miałam coś powiedzieć,
jednak odszedł. Szczerze to nie rozumiem jego zachowania, nie musi
być zazdrosny o każdego z kim się spotkam. Nie chciałam za nim
biec i się tłumaczyć, bo tak naprawdę nie miałam z czego, on
musi sobie to przemyśleć i sam dojść do wniosku, że jego
zachowanie było głupie.
Wzruszyłam
ramionami i poszłam na mostek. Był pusty jak zwykle, odłożyłam
torebkę i usiadłam zawieszając nogi w powietrzu. Uwielbiałam
tutaj przebywać, to miejsce jest na swój sposób magiczne, mogę tu
bez problemu pomyśleć o wszystkim, nikt mi nie będzie
przeszkadzać.
A
tak w ogóle to co ja miałam przemyśleć? A no tak, wyjazd..
You-Mix zaoferował mi karierę solistki w Europie, musiałabym
nagrać płytę i ruszyć w trasę koncertową po Hiszpanii, Francji
oraz Włoszech. Jest to naprawdę dobra oferta i może spełnić
wszystkie moje marzenia, ale z drugiej strony nie będę potrafiła
żyć na odległość od Diego, Violetty, Camili i innych. Ale kto
by odrzucił taką propozycję? Ona może mi bardzo pomóc, muszę
się zgodzić. Tak, tak właśnie powinnam zrobić, zgodzić się.
Gdy
miałam 6 lat moi rodzice wyjechali z Włoch miesiąc, dwa ze mną,
Lucą i moją starszą siostrą Martiną tutaj, do Buenos Aires.
Zostałam tu z bratem pod opieką ukochanej cioci Silvii, teraz
wszyscy są w moim rodzinnym mieście a ja jestem tu, praktykując
się w Studiu, wyczekując na wielką karierę, która sama przecież
się nie zrobi, to ja muszę działać w tym kierunku a ta propozycja
mogłaby być idealnym początkiem. Moja siostra Tini, teraz ma
dwadzieścia trzy lata i jest naprawdę znaną piosenkarką we
Włoszech, może mi też się uda?
Spojrzałam
na wyświetlacz komórki i zauważyłam dwa nieodebrane połączenia
od mojego chłopaka, ciekawe czego chciał. Już miałam oddzwonić,
ale stwierdziłam, że się do niego wybiorę. Szłam uliczką,
przyglądając się każdej szczęśliwej parze, która koło mnie
przechodziła, byłam szczęśliwa, że mam kogoś takiego przy
sobie, ale moja wyprowadzka dużo by nas kosztowała, a nie jestem za
związkami na odległość. Muszę z nim o tym porozmawiać.
Zapukałam
do drzwi i nie musiałam długo czekać, chwilę później przede mną
stał Diego, żadne z nas się nie odzywało, uśmiechnął się i
wpuścił mnie do środka
-
Chciałabym z tobą poważnie porozmawiać – odwróciłam się w
jego stronę i spojrzałam mu prosto w oczy, to jest naprawdę ważny
temat. Chyba się przestraszył mojej powagi, ponieważ zrobił minę
jakby dowiedział się o najstraszniejszej rzeczy w swoim życiu, ale
nie ważne. Byłam lekko zdenerwowana, sama nie wiem dlaczego. Chyba
bałam się jego reakcji, bałam się jak zareaguje na wieść, że
za niedługo prawdopodobnie mnie już tu nie będzie, zaczęłam
strzelać kostkami u dłonie, to niezbyt przyjemny nawyk, ale kiedy
się denerwuję tak zazwyczaj robię. Dobra, trzeba coś powiedzieć,
najlepiej coś mądrego. – I to nie będzie przyjemny temat – tak
to było mądre, bardzo...
-
Jeśli chodzi ci o moje zachowanie parę godzin temu, to przepraszam
– kurczę, tak bardzo chciałabym, aby tylko o to chodziło..
Przecież ja sobie tego nie wyobrażam. Ja nie mogę wytrzymać bez
niego jednego dnia a co dopiero rok czy nawet więcej.. A jak pod
moją nieobecność znajdzie sobie nową dziewczynę? A jak o mnie
zapomni? Co wtedy?
Spojrzałam
na niego i lekko, przeczące pokiwałam głowę. Chyba zrozumiał, że
to nie o to chodzi
-
To jak nie o to chodzi to o co? - dobra Fran, już pora powiedzieć o
wyjeździe, przecież to nie może być aż tak ciężkie do
przyjęcia, chyba..
-
Bo widzisz.. Po koncercie w Madrycie dostałam kuszącą, bardzo
kuszącą propozycję kariery, kariery za granicą. Musiałabym
nagrać płytę i wyjechać w trasę po Hiszpanii, Francji i Włoszech
a jeśli trasa okazałaby się sukcesem mogłabym koncertować dalej.
To byłoby spełnienie moich marzeń, ale musiałabym zostawić
wszystko co tu mam, Ciebie, przyjaciół i Silvie. Na podjęcie
ostatecznej decyzji mam czas do końca tygodnia czyli jeszcze jakieś
cztery dni – starałam się uniknąć jego spojrzenia, bałam się.
Nawet nie wiem dlaczego, ale poczułam jak pojedyncza łza spływa po
moim policzku. Otarłam ją lekko i podniosłam wzrok tak, że nasze
spojrzenia się spotkały. On zawsze tak na mnie dział, kiedy tylko
go widziałam kolana się pode mną uginały, a jego ciemne tęczówki
po prostu doprowadzały mnie do szaleństwa, tylko że teraz nie było
w nich tyle szczęścia jak zwykle.
-
To świetna wiadomość, tak.. naprawdę.. em i co zrobisz? Em..
przyjmiesz ją? - jąkał się, no cóż jakimś wielkim aktorem to
on nie zostanie. Dobrze widzę, że mu to nie pasuje ale chce, abym
była szczęśliwa. Tylko że największe szczęście daje mi on.
-
Chyba tak, przyjmę ją – wiem, że go to zabolało, mnie też to
boli. Będziemy musieli się rozstać na bardzo długo.
***
Nie
chcę żeby wyjeżdżała, nie wytrzymam bez niej. Kiedy przyjechałem
do Buenos Aires myślałem tylko o tym, aby odnaleźć swojego ojca,
nie myślałem że spotkam tutaj miłość swojego życia i wcale nie
mówię o Violetcie tylko o Fran. Wiem, że dawniej zrobiłem dużo
głupich rzeczy, ale przy niej się zmieniłem. Ona sprawia, że
czuję się wyjątkowo, to ona zamienia nawet najgorszy dzień w
jeden z najpiękniejszych, to ją tak bardzo kocham i to ona jest
moim całym światem. Wiem, że jej największym marzeniem jest
kariera solistki, a to może jej bardzo pomóc. Naprawdę nie chcę,
aby przeze mnie rezygnowała ze swoich marzeń, chcę żeby była
szczęśliwa, tylko to się dla mnie liczy. Nie ważne jaki to sprawi
mi ból, ważna jest ona.
Posłałem
jej delikatny uśmiech i wystawiłem ręce w jej stronę z zamiarem
przytulenia jej, podbiegła do mnie i wtuliła się mocno w mój
tors.
-
Kocham cię -szepnąłem jej do ucha na co tylko się uśmiechnęła
i jeszcze bardziej się do mnie przytuliła, to było urocze.
Oderwaliśmy
się od siebie powoli i jeszcze przez chwilę rozmawialiśmy o
trasie, jednak byłem umówiony z chłopakami na próbę zespołu
więc musiałem już iść, pożegnałem się z moją ukochaną i
poszedłem do Studia. Jak zwykle Maxi i Andres coś robili przy
laptopie, Leona jeszcze nie było a Brodueya jeszcze nie było.
***
Wyciągnęłam
telefon i wybrałam numer Camili
-
Hej Camila, masz czas się spotkać i porozmawiać? - wiedziałam,
że będzie zajęta, zresztą jak zawsze i nie będzie chciała się
spotkać. Ale miałam malutką nadzieję, że jednak coś się
zmieniło i znajdzie to pół godziny dla przyjaciółki, chyba
przyjaciółki? Sama nie wiem jaka relacja jest pomiędzy mną a
Cami, ostatnio praktycznie w ogóle się nie widujemy, nie
rozmawiamy. Coś się pomiędzy nami zepsuło, to samo stało się z
Marco i Violettą, oddaliliśmy się od siebie.
-
No jasne! Gdzie i kiedy? - byłam naprawdę zdziwiona, pierwszy raz
od jakichś dwóch tygodni ma dla mnie czas. Podałam jej miejsce i
godzinę i usiadłam na ławce w parku, czekając na przyjaciółkę.
Potrzebuję
rozmowy, wiem, że Diego nie chce abym wyjeżdżała a zgodził się
tylko dla tego bo chce, abym mogła spełniać swoje marzenia. A ja
naprawdę nie potrafię się ostatecznie zdecydować, jest tyle samo
plusów i minusów tego wyjazdu.
Podniosłam
głowę i zauważyłam zbliżającą się Camilę, pomachałam jej
na co dziewczyna od razu odpowiedziała i uśmiechnięta podbiegła
do mnie
-
No jestem! O czym chciałaś porozmawiać? - tryskała radością,
wielką radością. Ciekawe co się wydarzyło, że tak bardzo jest
szczęśliwa.
-
Wiesz, pamiętasz tą ofertę, którą dostałam po występie w
Madrycie? - mówiłam jej o niej już tyle razy, że na sto procent
wie o co mi chodzi. Pokiwała mi głową, na znak że pamięta –
mam jeszcze kilka dni na zastanowienie się, tylko że ja naprawdę
nie wiem co mam zrobić. Z jednej strony super, nagrania, trasa,
koncerty, fani, a z drugiej rozstanie z Diego, z Wami, opuszczenie
Studia, wyprowadzka z Buenos Aires, ciągłe wyjazdy... Naprawdę nie
wiem co robić, rozmawiałam z Diego ale on nie powie mi prosto w
twarz, że nie chce abym wyjeżdżała bo dobrze wie, że to od
zawsze było moim największym marzeniem i chce abym była
szczęśliwa.
-
Wiele ludzie są zdania, że marzenia się spełniają. Co według
mnie jest jedną wielką bzdurą, ponieważ marzenia same się nie
spełnią. To my musimy je spełniać, a jeżeli trasa jest jednym z
twoich marzeń dotyczących kariery solistki to dlaczego masz z tego
rezygnować? Wiem, że rozstanie będzie ciężkie, ale przywykniesz
a za jakieś 2-3 lata będziesz siedzieć w jakiejś wielkiej willi z
basenem i będziesz zadowolona ze swojej decyzji. Powinnaś
spróbować. - Może ma racje? Nie może, a na pewno.
-
Dzięki, dzięki, dzięki, dzięki! - mocno ja przytuliłam i
pobiegłam do Studia poszukać Marotti'ego, aby przedstawić moją
decyzję, jestem na sto procent pewna, no może na dziewięćdziesiąt
dziewięć procent.
Robiło
się już coraz ciemniej, nie wiem dlaczego ale bardzo zależało mi
na tym aby już dzisiaj o tym powiedzieć. Bałam się, że przez noc
przemyślę to jeszcze z parę razy znów będę mieć wątpliwości?
Tak, chyba tak.
Weszłam
do pokoju nauczycielskiego, niestety zastałam tylko Pabla, który
siedział nad jakimiś papierami. Zawiedziona wyszłam po schodach i
wpadłam na Javiera
-
To już drugi raz – posłał mi sympatyczny uśmiech, który lada
moment odwzajemniłam. - Dobra, teraz nie możesz mu już odmówić.
Może pójdziemy do jakieś restauracji, powspominać dawne czasy? -
nie byłam do tego przekonana, no ale co mi grozi? Przecież to by
było takie spotkanie starych przyjaciół.
-
Dlaczego nie – wzruszyłam ramionami i lekko się uśmiechnęłam.
-
Znam bardzo dobrą restaurację, znajduje się nie daleko – wskazał
mi drogę i wyruszyliśmy. Gdyby Diego dowiedział się, że właśnie
idę z jakimś chłopakiem do restauracji, jeszcze wieczorem naprawdę
by się wkurzył. Nie wiem sama czy dobrze robię, ale nie potrafiłam
odmówić.
Mówił,
że to niedaleko a mam wrażenie, że idziemy już jakieś pół
godziny. Wskazał mi palcem restaurację, która znajdowała się
pomiędzy jakimś starym budynkiem a kinem, muszę przyznać, że
wyglądała niesamowicie, uśmiechnęłam się do niego i jeszcze raz
spojrzałam w stronę budynku. Niespodziewanie po drugiej stornie
zauważyłam osobę, której tego wieczoru naprawdę nie miałam
ochoty spotkać...
czwartek, 14 sierpnia 2014
Jednorazówka: Wspomnienie
Dzisiaj
mija rok.. Rok od tragedii, która na zawsze zmieniła moje życie w
koszmar. Już 12 miesięcy go nie ma a ja dalej czuję zapach jego
perfum, jego dotyk na mojej skórze. Nie ma nic gorszego niż
świadomość, że już nigdy go nie zobaczę, nie pocałuję, nie
zrobię mu żadnego głupiego żartu i że już nigdy nie będziemy
się razem śmiać, nawet z tych najgłupszych rzeczy. Był moim
przyjacielem, był moim chłopakiem, był moim całym światem.
Planowaliśmy ślub, widzieliśmy przed sobą wielką przyszłość,
chcieliśmy założyć rodzinę. Byłam wtedy najszczęśliwszą
osobą na całym świecie i wydawało mi się, że nic nie jest
wstanie tego zmienić.
Siedziałam
samotnie w opustoszałym mieszkaniu, wpatrując się w fotografię,
która przedstawiała mnie i jego, dokładnie pamiętam ten dzień.
Mieliśmy jakieś 17 lat, poszliśmy na swoją pierwszą randkę.
Delikatnie położyłam zdjęcie na komodzie i podeszłam do okna,
był grudzień. Dzieci na dworze szalały, lepiły bałwany, rzucały
się kulkami, ludzie kupowali choinki i wszystkie inne potrzebne
przedmioty. A ja? Nie miałam humoru na żadne spotkania z
przyjaciółmi, na ubieranie choinki, na przygotowywanie kolacji
wigilijnej. Odkąd jego nie ma wszystko straciło sens, to on był
powodem, dla którego wstałam codziennie rano, to on sprawiał, że
nawet w najgorszych momentach w moim życiu na
mojej twarzy pojawiał
się uśmiech, to on był przy mnie kiedy wszyscy inny odeszli.
Oparłam
głowę o zimną szybę i poczułam jak pojedyncza łza spływa po
moim policzku, tak bardzo za nim tęsknie, on był sensem mojego
życia.
Jeszcze
raz spojrzałam na fotografię, założyłam płaszcz, czapkę i buty
i wszyłam z domu. Koło mnie szła para, po ich twarzach widać, że
są bardzo szczęśliwi, w pewnym momencie podbiegło do nich małe
dziecko, a mężczyzna wziął je na ręce i obrócił go w
powietrzu. Zawsze o tym marzyłam, co wieczór, kiedy kładłam się
spać z Diego wyobrażałam sobie nas i małego bobaska, który
będzie dla nas całym światem, który miał być dowodem naszej
miłości.
Usiadłam
na ławce i zalałam się łzami, nie mogłam już tego wytrzymać.
Chociaż bardzo bym chciała zapomnieć, nie potrafię, nie potrafię
wyrzucić go z głowy, gdzie nie pójdę widzę jego. Rodzice
specjalnie przyjechali do mnie z Włoch, aby się mną zająć,
załatwili mi dobrego psychologa. Wszyscy myśleli, że już wszystko
jest w porządku a tak naprawdę było coraz gorzej, ale nie chciałam
aby się martwili i udawałam szczęśliwą.
Szłam
samotnie ośnieżoną uliczką, słysząc tylko szelest deptanego
przeze mnie śniegu. W końcu doszłam do nagrobka mojego zmarłego
partnera, wpatrywałam się w jego zdjęcie a w pewnym momencie
osunęłam się na kolana i zaczęłam płakać
-
Dlaczego mi go zabrałeś?! - zaczęłam krzyczeć, wpatrując się w
niebo. Byłam zła na Boga za to, że mi go zabrał. W głębi duszy
wiedziałam, że nic nie dzieje się bez powodu, a ludzie pojawiają
się w twoim życiu i znikają, jednak pamięć pozostaje.
Siedziałam
na ziemi oparta o grób, byłam cała zmarznięta ale towarzyszyłam
mu. Ludzie pewnie siedzą teraz przed kominkiem z rodziną, śmiejąc
się, jedząc ciasteczka lub
ubierając choinkę.
I
wtedy wszystko do mnie wróciło, kiedy ostatni raz go widziałam...
Robiłam
kanapki, kiedy spojrzałam na zegarek, który wskazywał 7:20 szybko
zaczęłam pakować śniadanie i krzyknęłam, że jeśli się nie
pośpieszy to spóźni się do pracy. Diego szybko zbiegł z góry,
wyglądał naprawdę przystojnie, miał na sobie czarne spodnie i
marynarkę a pod spodem białą dopiero co wypraną koszulę.
Dzisiaj ma bardzo ważne spotkanie biznesowe, które ma znaczny wpływ
na jego dalszą karierę.
-
Będę wieczorem, pa
kochanie – pocałował mnie w usta, zapakował kanapki do torby i
wyszedł. Stałam na werandzie wpatrując się jak odjeżdża
samochodem, ostatni raz mu pomachałam i weszłam do środka.
Usiadłam przy stole wyciągając papiery, które jutro miałam
dostarczyć do pracy. Nim się obejrzałam było już południe, ta
praca mnie pożera. Poukładałam wszystko na kupkę i spojrzałam na
komórkę, ani jednego sms'a od Diego, przecież obiecał mi, że jak
dojedzie to da znać. Włączyłam telewizję z nadzieją, że znajdę
coś sensownego. Przeleciałam wszystkie kanały, ale nie znalazłam
nic ciekawego i wartego obejrzenia. Wstałam i podeszłam do okna,
był 18 grudnia, za niedługo święta, najwspanialszy okres w roku,
to wtedy zasiadamy z rodziną do wigilijnego stołu, częstujemy się
opłatkiem składając sobie życzenia, to właśnie wtedy wszyscy
się jednoczymy. Powoli robiło się już ciemno, byłam
zaniepokojona nieobecnością partnera, przecież mówił mi, że
będzie o 15 a jest już po 17. Już miałam brać do ręki książkę,
kiedy usłyszałam dzwonek komórki, numer nieznany, ciekawe kto to
-
Pani Francesca Cauviglia?
-
Tak to ja, a z kim rozmawiam? - kto o tej porze by dzwonił?
-
Jestem z policji i niestety nie mam najlepszych wiadomości. Pani
narzeczony miał wypadek, śmiertelny wypadek – nie zdążyłam
odpowiedzieć, komórka wypadła mi z ręki a ja oszołomiona upadłam
na podłogę, tracąc przytomność.
Wstałam,
otrzepując spodnie ze śniegu i poszłam do domu. Rozebrałam się i
owinęłam się w koc, który leżał na fotelu. Zasunęłam zasłony
i podeszłam do fortepianu, zaczynając śpiewać
Cómo
explicar?No dejo de pensar en ti,
en nosotros dos...
Cómo escapar?
De una canción
Que hable de tí,
Si eres mi canción.
Puedo vivir como en un cuento,
Si estoy contigo,
Que revive a cada página el Amor...
Aunque lo intente ya no puedo más,
Verte de lejos,
Mis ojos ya no pueden ocultar,
Éste misterio.
Me abraza el cielo y vuelo sin parar
Hacia tu encuentro.
Llego a tiempo, ya no estás,
Alguien ha ocupado mi lugar.
Nie
miałam siły już płakać, jedyne co teraz poczuć to jego dotyk,
chciałabym aby teraz tu był i mocno mnie przytulił. Chciałabym,
aby ten wypadek nigdy nie miał miejsca. Nie liczyło się dla mnie
nic innego, pragnęłam jego, rok po jego śmierci dalej wyobrażam
sobie go jak całuje mnie delikatnie w usta na dobranoc, jak budzi
mnie swoim przecudownym uśmiechem.. Przecież byliśmy tacy
szczęśliwi, tak bardzo się kochaliśmy a zostaliśmy rozdzieleni,
rozdzieleni na zawsze. Miałam już dość tego wszystkiego. Najlepiej iść spać, gdy człowiek śpi, nie czuje niczego, sen jest jak śmierć. A śmierć może być dobra..
Miał być rozdział 5, ale jakoś słabo mi szedł a miałam pomysł na jednorazówkę, trochę krótka i taka byle jaka ale jest i mam nadzieję, że wam się podoba.
Rozdział pojawi się w niedzielę wieczór. Przepraszam, że musicie tak długo czekać ale wyjeżdżam.
Wiem, że w Argentynie nie sypie śnieg ale trudno xD
poniedziałek, 11 sierpnia 2014
Rozdział 4.
Rozmawialiśmy
jeszcze przez godzinę a później poszliśmy do domu Diego, gdzie
oglądaliśmy komedie romantyczną. Robiło się już ciemno więc
Diego oznajmił, że mnie odprowadzi do domu. Przeszliśmy przez park
i uliczkę i byliśmy już pod swoim domem. Zaczęłam grzebać w
torbie w poszukiwaniu kluczy jednak nie mogłam ich znaleźć
-Diego
chyba mamy problem, zgubiłam kluczę - popatrzyłam na niego
zdenerwowana.
-Mieszkasz
ze swoją ciocią prawda? Poczekasz na nią a klucze znajdziemy jutro
– zaczął mnie uspokajać, Silvia pracuje kompletnie w innym
mieście a do tego wróci dopiero nad ranem. Akurat dzisiaj musiałam
zgubić te cholerne klucze?
-
Moja ciocia wróci dopiero nad ranem. Nie mam się gdzie podziać
Diego, chyba że będę nocować na schodach – naprawdę nie było
mi do śmiechu. Przecież mogłam iść do Violetty czy Camilli. No
ale u Vilu jest Ludmiła a Cami pojechała do Naty, przyjaciółki
jak zwykle pomocne.
-
Oczywiście, że nie będziesz nocować na schodach. Zanocujesz u
mnie. Ojciec wyjechał do Hiszpanii poszukiwać talentów tanecznych
– ja i Diego w jednym domu? W sumie lepsze to niż noc przed domem.
On jest kochany.
-
Mówisz poważne? - od razu uśmiech pojawił mi się na twarzy i
mocno wtuliłam się w swojego chłopaka. Jaki on jest pomocny,
możecie mi pozazdrościć takiego chłopaka, naprawdę.
-
No jasne! - chwycił mnie w tali i popatrzył się prosto w moje
piwne oczy, powoli zbliżył twarz tak, że czułam jego oddech na
mojej skurze. Czułam zapach jego perfum, zapach przy którym nie
potrafiłam się skupić ani racjonalnie myśleć. Chwilę później
poczułam jak jego usta delikatnie dotykają moich. Moje ręce
owinęły mu się na karku, a palce wplotły się w jego włosy.
Nagle oderwaliśmy się od siebie, ciężko oddychając. On jednak
mnie nie puścił, przysunął mnie bliżej i mocno przytulił.
Nigdy
się tak nie czułam. Nigdy nie czułam się tak cudownie i
bezpiecznie jak w ramionach Diego. On zawsze wiedział jak poprawić
mi humor może jestem trudna, nie wszystko sprawia mi wielką radość
i nie zawsze tryskam optymizmem ale mimo to zawsze jest przy mnie.
Jestem mu naprawdę za to wdzięczna, człowieka czasami nie da się
pocieszyć, czasami jest w tak okropnym stanie, że nic nie poprawia
mu humoru. Wtedy trzeba przy nim być, to się liczy.
Chwycił
moją dłoń i poszliśmy do domu Diego. Pierwszy raz tu była rok
temu, aby odzyskać swoja walizkę, którą przez przypadek
zamieniliśmy. Już wtedy byłam pod wielkim zachwytem.
-
Będziesz nocować u mnie w pokoju, ja rozłożę się na kanapie –
uśmiechnął się do mnie i wsadził kosmyk moich czarnych włosów
za ucho. Usiadłam na kanapie rozglądając się dookoła. Byłam już
tu parę razy, ale nigdy nie zwróciłam uwagi na te wszystkie piękne
ozdoby, obrazy i rzeźby – zrobię kolację, jeśli chcesz to
możesz iść do mojego pokoju ja zaraz tam pójdę.
Jego
pokój znajdował się na końcu korytarza, był w stylu Diego,
ściany granatowe, plakaty swoich ulubionych wokalistów rock'owych,
sprzęty muzyczne i wielki regał z książkami. To on czyta książki?
Nie wiedziałam. Położyłam torbę na łóżku i podeszłam do
biurka, na którym znajdowała się fotografia jakiejś kobiety,
zgaduję, że to jego mama. Musi naprawdę za nią tęsknić, on
tutaj z Buenos Aires a ona za oceanem w Madrycie. Mam podobną
sytuację.
Koło
lampki w ramce znajdowało się zdjęcie moje i Diego, nasza pierwsza
randa w wesołym miasteczku, wygrał mi wtedy misia. Usiadłam na
krześle i wpatrywałam się w naszą wspólną fotografię, w tym
samym momencie do pokoju wszedł Diego z górą kanapek na talerzu,
uśmiechnęłam się do niego u usiadłam na podłodze
-
Jesteś głodna, księżniczko? - odłożył kolację na stolik i
cmoknął mnie lekko w czoło, to było takie słodkie.
Zjedliśmy,
ja poszłam pozmywać a Diego robił popcorn na nasz mały seans
filmowy. Już mieliśmy usiąść na kanapie, kiedy usłyszeliśmy
głośne pukanie do drzwi. Lekko się wystraszyłam, usiadłam na
krześle a Diego poszedł otworzyć, to był Marco. Poznałam go po
głosie, był bardzo zdenerwowany, ciekawe co się stało.. Czyżby
dziewczyna go zostawiła? Odłożyłam kubek z herbatą i poszłam do
chłopaków, wrzeszczeli na siebie, a kiedy mnie zauważyli od razu
ucichli
-
Powiecie mi o co chodzi? - oparłam się o framugę i uniosłam brwi,
wyczekując aż któryś się odezwie i dowiem się dlaczego się
kłócili.
Marco
szyderczo się uśmiechnął i spojrzał na mojego chłopaka, o co im
chodzi?
-
Zapytaj się swojego byłego, wchodzi do domu bez pozwolenia i
jeszcze się czepia nie wiadomo czego – Diego widocznie był
wściekły, nigdy nie nazywał Marco moim byłym, dość niedawno
stwierdziłam, że mój związek z nim był jedną wielką pomyłką
i nie chciałam aby ktokolwiek mi o tym przypominał – przyszedł
tu twierdząc, że odebrałem mu dziewczynę i że on wciąż cie
kocha Fran – to co usłyszałam naprawdę mnie zaskoczyło. Co on
sobie wyobraża? Zranił mnie, ale ja już nic do niego nie czuję.
Było minęło a teraz jestem bardzo szczęśliwa z Diego i nic tego
nie zmieni.
-
Ale Fran to prawda! Bardzo się pomyliłem i chcę to naprawić!
Błagam daj mi jeszcze jedną, już ostatnią szansę – już sama
nie wiedziałam co robić, zacząć się śmiać czy płakać.
Popatrzyłam się na Diego, który unikał mojego spojrzenia, bał
się że wybiorę Marco, ale tak nie będzie. Nie kocham go.
-
Przepraszam cię Marco, mogłeś pomyśleć o tym wcześniej, teraz
moje serca ma nowego właściciela, który dba o nie o wiele lepiej.
Możesz już iść, nic tu po tobie – odprowadziłam go do drzwi i
zamknęłam je na klucz. Podeszłam do mojego chłopaka i go
przytuliłam.
Reszta
wieczoru minęła w miłym humorze, rozmawialiśmy, oglądaliśmy
filmy. W końcu zmęczona poszłam do pokoju Diego i rzuciłam się
na łóżko powoli zasypiając. Rano obudziłam się dosyć wcześnie,
ubrałam się w wczorajsze ubrania i poszłam do kuchni. Diego
jeszcze smacznie spał na kanapie, podeszłam do niego i cmoknęłam
go lekko w usta po czym wyszłam z domu i ruszyłam w stronę swojego
mieszkania.
Ubrałam
Sukienkę w paski i czarne baleriny, miałam jeszcze godzinę do
rozpoczęcia zajęć więc udałam się do kuchni, gdzie Silvia
zbierała się do pracy
-
Nie było cię w nocy – powiedziała pakując swoją torebkę –
powiesz mi gdzie byłaś?
-
Zgubiłam klucze i nie miałam jak wejść do domu.. więc
zanocowałam u chłopaka – to było niezręczne. Co ona mogła
sobie pomyśleć? Przecież my nic takiego nie robiliśmy,
oglądaliśmy filmy, rozmawialiśmy i w sumie tyle..
-
Byłaś u chłopaka.. na noc?! - odłożyła wszystkie swoje rzeczy i
usiadła koło mnie na kanapie. Widocznie nie spodobało jej się to
co przed chwilą powiedziałam, pewnie myśli, że z nim spała. Ale
przecież nie jestem taka głupia i nie zrobiłabym tego jeszcze. Ona
by chyba wolała, gdybym została pod domem i na taki mróz spała na
schodach.
-
Przecież nic takiego nie robiliśmy, oglądaliśmy filmy i
rozmawialiśmy. Wolałabyś abym spała na schodach pod domem? - nie
chciałam słuchać jej kazań więc szybko wstałam, wzięłam
torebkę i wyszłam z domu. Na samą myśl o tym co ona sobie mogła
wyobrazić po tym jak jej powiedziałam, że spałam u chłopaka
zaczęłam się śmiać.
W
końcu doszłam do Studia, poszłam do szafek włożyć torebkę, po
drodze było jakoś pusto, gdzie Violetta, Camilla i inni? Weszłam
do sali i zauważyłam Leona grającego na gitarze gitarę, podeszłam
do niego i wsłuchałam się w melodię jaka wydobywała się z
instrumentu, kiedy skończył popatrzył się na mnie za ja zaczęłam
klaskać
-
Gdzie wszyscy? Wydaje mi się, że w Studio jesteśmy tylko my –
rozglądnęłam się dookoła, rzeczywiście nikogo nie było.
Zauważyłam Pabla wchodzącego do pokoju nauczycielskiego.
-
Violetta wyjechała do Brazylii ze swoim tatą i Angie, więc zajęcia
śpiewu są odwołane, Camilla i reszta powinni niedługo tu być,
zresztą mam próbę z chłopakami – odłożył gitarę i usiadł
na wzmacniaczu, no nic tu po mnie, pójdę zadzwonić do
przyjaciółki.
Uśmiechnęłam
się do niego i wyszłam, już miałam wyciągać telefon, jednak
ktoś do mnie podszedł i przytulił, był to Diego
-
Witaj księżniczko – pocałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam
się szeroko, kocham jak on tak do mnie mówi, to jest takie słodkie.
-
Cześć mój super bohaterze! - wszystkie wspomnienia wróciły, to
jak uratował mnie przed upadkiem, nasze pierwsze spotkanie rok temu,
nasz pierwszy pocałunek. Kto by pomyślał, że tak różne
charaktery, kiedyś stworzą jedną całość? Tomas, on był moja
pierwszą miłością, która była bez sensu, potem był Marco,
myślałam, że to jest to. Uważałam, że tworzymy prawdziwy i
solidny związek i pokonamy wszystkie przeciwności losu, myliłam
się. Teraz jest Diego, znamy się rok, parą jesteśmy niespełna
tydzień, a mam wrażenie że to trwa od wieków. Jestem z nim
szczęśliwsza niż kiedykolwiek byłam. Jestem wdzięczna, za to co
mnie spotkało.
-
Wszystko u Ciebie w porządku? Wcześnie rano wyszłaś – chwycił
mnie za rękę i poszliśmy do sali, gdzie zaraz miały się zacząć
zajęcia z Pablo.
-
Tak wszystko jest w porządku. Chciałam jeszcze się przebrać –
posłałam mu delikatny uśmiech i lekcja się zaczęła.
Zajęcia
z Pablo zawsze były krótkie, ale ta była jakoś wyjątkowo
dłuższa, trwała prawie półtorej godziny, omawialiśmy naszą
trasę, co udało nam się osiągnąć poprzez ciężką pracę i
jakie są rezultaty. Moja propozycja kariery za granicą jest dalej
aktualna, ale oznaczałoby to przeprowadzkę do Włoch i
pozostawienie przyjaciół, chłopaka i wszystkiego co znajduję się
w Buenos Aires. Ale przecież to jest niepowtarzalna szansa, a o
czym marzyłam zgłaszając się do Studia 4 lata temu? Właśnie o
tym, o trasie koncertowej, o swoich własnych piosenkach, o wielkiej
karierze.. Gdy
byłam małą dziewczynką, pierwsze co robiłam po przebudzeniu to
brałam do ręki gitarę i ćwiczyłam głos. Zawsze miałam wielkie
marzenia, stawałam przed lustrem i udawałam wielką gwiazdę pop, z
wielką nadzieją, że to marzenie kiedyś przerodzi się w coś
realnego. Próbowałam też grać na perkusji ale po paru lekcjach
stwierdziłam, że to jednak nie dla mnie i przerzuciłam się na
fortepian. Ta decyzja może zmienić całe moje życie, muszę się
bardzo dobrze zastanowić.
Chyba
pójdę do parku nad jeziorko, muszę się zastanowić w ciszy a to
będzie genialne miejsce. Zaczęłam szperać w torebce w
poszukiwaniu telefon, kiedy na kogoś wpadłam, był to wysoki brunet, z ciemnymi oczami, muszę powiedzieć, że był naprawdę przystojny. Mam wrażenie, że kiedyś już się spotkaliśmy, kogoś mi przypomina.
- Przepraszam Cię bardzo, nie zauważyłem cię - uśmiechnął się, miał taki piękny uśmiech. Zapięłam torebkę cały czas patrząc się na bruneta - tak przy okazji nazywam się Javier.
- Nic się nie stało, miło mi cię poznać Javier, jestem Francesca - podałam mu dłoń - mam wrażenie, że kiedyś już się spotkaliśmy - mogło to głupio zabrzmieć ale tak właśnie było.
- Bo się spotkaliśmy, rok temu na obozie. Nie pamiętasz Javiera z pokoju obok? - i wtedy wszystko mi się przypomniało. No tak Javier, mieszkał koło mojego pokoju, zawsze był nieśmiałym chłopakiem, wtedy miałam wrażenie, że byłam jego jedyną przyjaciółką.
- Musimy się kiedyś spotkać, niestety teraz nie mam czasu za długo rozmawiać - zamieniliśmy się telefonami, ja mu wpisałam swój numer a on mi swój.
Jeszcze przez chwilę wspominaliśmy stare czasy i na pożegnanie przytuliliśmy się. Wpatrywałam się jak odchodzi kiedy ktoś wypowiedział moje imię, obróciłam się i zauważyłam Diego, widocznie był czymś niezadowolony..
Jest w końcu! :) Coś dużo tych dialogów, prawda?
Czyżby Javier miał zniszczyć piękny związek naszej Diecesci, czy to tylko przyjaciel Fran? :) Jak myślicie?
- Przepraszam Cię bardzo, nie zauważyłem cię - uśmiechnął się, miał taki piękny uśmiech. Zapięłam torebkę cały czas patrząc się na bruneta - tak przy okazji nazywam się Javier.
- Nic się nie stało, miło mi cię poznać Javier, jestem Francesca - podałam mu dłoń - mam wrażenie, że kiedyś już się spotkaliśmy - mogło to głupio zabrzmieć ale tak właśnie było.
- Bo się spotkaliśmy, rok temu na obozie. Nie pamiętasz Javiera z pokoju obok? - i wtedy wszystko mi się przypomniało. No tak Javier, mieszkał koło mojego pokoju, zawsze był nieśmiałym chłopakiem, wtedy miałam wrażenie, że byłam jego jedyną przyjaciółką.
- Musimy się kiedyś spotkać, niestety teraz nie mam czasu za długo rozmawiać - zamieniliśmy się telefonami, ja mu wpisałam swój numer a on mi swój.
Jeszcze przez chwilę wspominaliśmy stare czasy i na pożegnanie przytuliliśmy się. Wpatrywałam się jak odchodzi kiedy ktoś wypowiedział moje imię, obróciłam się i zauważyłam Diego, widocznie był czymś niezadowolony..
Jest w końcu! :) Coś dużo tych dialogów, prawda?
Czyżby Javier miał zniszczyć piękny związek naszej Diecesci, czy to tylko przyjaciel Fran? :) Jak myślicie?
poniedziałek, 4 sierpnia 2014
Rozdział 3.
Obudziłam
się dość wcześnie, wstałam i poszłam się ubrać. Dziś byłam
umówiona z Violettą i Camillą. Była sobota więc nie musiałam
iść do studia, zeszłam na dół i usiadłam na kanapie. Włączyłam
telefon i od razu otrzymałam wiadomość od Diego
Dzień
dobry księżniczko! <3
On
był taki kochany! Odpisałam mu szybko
Dzień
dobry mój królewiczu! :*
Dawno
nikt nie traktował mnie jak księżniczkę, podoba mi się to.
Zjadłam śniadanie i poszłam do Violetty. Otworzył mi jej ojciec.
Violetta jak zwykle pisała coś w swoim pamiętniku, pewnie o
Leonie. Cieszę się, że i ona jest w końcu szczęśliwa. Muszę
przyznać, że dość się wycierpiała przez te ostatnie miesiące
kiedy Leon był z Larą, ale dobrze że wszystko się skończyło i
teraz w końcu mogą być razem
-
Cześć Violu! - usiadłam koło niej na łóżku, biorąc do ręki
jakąś gazetę, która leżała na szafce.
-
Hej, możesz mi powiedzieć z kim Diego jest w związku? - patrzyła
się na mnie podejrzliwie. Ja się tylko uśmiechałam i zachowywałam
jakbym nie wiedziała o co jej chodzi.
-
Diego ma dziewczynę? Nie wiedziałam. Muszę mu pogratulować! -
przeglądałam gazetę nie patrząc jej w oczy. Miałam nadzieję, że
mi uwierzy, chociaż wiedziałam, że i tak pewnie wie, że ja jestem
tą dziewczyną.
-
Francesca! Jesteś z Diego? -wiedziałam, że o to zapyta. I co mam jej powiedzieć? Nie chcę, aby wszystko już o tym wiedzieli, ale przecież jest moją najlepszą przyjaciółką i powinna wiedzieć to takich sprawach.
-Tak,
jestem z Diego! Możesz się cieszyć haha – zaczęła piszczeć i
mnie przytulać. Chyba cieszyła się bardziej ode mnie – ej zaraz
mnie udusisz!
-
No tak, przepraszam. Opowiadaj wszystko od początku! - zaczęłam opowiadać jej wszystko po kolei. Rozmawiałyśmy jeszcze godzinę, niestety musiałam już iść.
Nie chciałam aby wszyscy od razu wiedzieli, że jestem z Diego. Niedawno co rozstałam się z Marco. Muszę przyznać, że bardzo się na nim zawiodłam. Zawsze myślałam, że jest on moją prawdziwą miłością, niestety musiałam się rozczarować. Mam nadzieję, że z Diego będzie inaczej, zupełnie inaczej. Jestem z Diego jeden dzień i jestem szczęśliwsza niż przez te parę miesięcy z Marco. Uwielbiam jego dźwięczne milczenie, a jeszcze bardziej słowa. Uwielbiam jego uśmiech, taki szczery uśmiech. Kocham go całego. Może dla was to strasznie głupie, że niedawno zerwałam z chłopakiem a teraz bardzo kocham kogoś innego, jednak to prawa. Nigdy nie czułam się taka szczęśliwa, jestem naprawdę zakochana.
Nie chciałam aby wszyscy od razu wiedzieli, że jestem z Diego. Niedawno co rozstałam się z Marco. Muszę przyznać, że bardzo się na nim zawiodłam. Zawsze myślałam, że jest on moją prawdziwą miłością, niestety musiałam się rozczarować. Mam nadzieję, że z Diego będzie inaczej, zupełnie inaczej. Jestem z Diego jeden dzień i jestem szczęśliwsza niż przez te parę miesięcy z Marco. Uwielbiam jego dźwięczne milczenie, a jeszcze bardziej słowa. Uwielbiam jego uśmiech, taki szczery uśmiech. Kocham go całego. Może dla was to strasznie głupie, że niedawno zerwałam z chłopakiem a teraz bardzo kocham kogoś innego, jednak to prawa. Nigdy nie czułam się taka szczęśliwa, jestem naprawdę zakochana.
W domu nie było nikogo, jak zwykle. Przyzwyczaiłam się do tego, że Silvię widzę raz na dzień. Odłożyłam torebkę i poszłam podłączyć telefon do ładowarki i przy okazji zadzwoniłam do swojego chłopaka, który za 10 minut powinien już tu być, umówiliśmy się, że będziemy robić babeczki. Poszłam do kuchni przygotować potrzebne składniki i przybory. Chwilę później usłyszałam dzwonek do drzwi, poprawiłam włosy i podeszłam do drzwi, stał w nich nie kto inny a Diego, przytuliłam go mocno i poszliśmy do kuchni.
- To od czego zaczynamy księżniczko? - pocałował mnie w czoło i ubrał fartuszek, w którym wyglądał naprawdę zabawnie. Uśmiechnęłam się i pokazałam mu wszystko po kolei co trzeba zrobić. Muszę przyznać, że przy tworzeniu babeczek nie zabrakło nam też zabawy, rzucaliśmy się mąką i ciastem, wygłupialiśmy się.
Włożyłam je do piekarnika i poszłam umyć ręce. Diego zrobił herbatę i usiadł na kanapie, patrząc się na mnie, kiedy zauważył, że się na niego patrzę uśmiechnął się i puścił mi oczko
-Mam coś na twarzy? - położyłam ścierkę na blacie i usiadłam koło niego wtulając się w jego umięśniony tors.
- To od czego zaczynamy księżniczko? - pocałował mnie w czoło i ubrał fartuszek, w którym wyglądał naprawdę zabawnie. Uśmiechnęłam się i pokazałam mu wszystko po kolei co trzeba zrobić. Muszę przyznać, że przy tworzeniu babeczek nie zabrakło nam też zabawy, rzucaliśmy się mąką i ciastem, wygłupialiśmy się.
Włożyłam je do piekarnika i poszłam umyć ręce. Diego zrobił herbatę i usiadł na kanapie, patrząc się na mnie, kiedy zauważył, że się na niego patrzę uśmiechnął się i puścił mi oczko
-Mam coś na twarzy? - położyłam ścierkę na blacie i usiadłam koło niego wtulając się w jego umięśniony tors.
- Piękne oczy, piękny nosek i piękne usta, które aż się proszą o buziaka - przysunął się do mnie i lekko mnie cmoknął. On był taki słodki. Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, aż przypomniałam sobie o naszych babeczkach i szybko wstałam kierując się w stronę piekarnika. Na szczęście zdążyłam i nasze wypieki wyszły idealnie.
Reszta dnia minęła, na spacerze z Diego, rozmową, buziakami i przytulasami. Wróciłam do domu, kolacja była gotowa jednak nie miałam ochoty na jedzenie. Poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na przeciwko szafki, w której trzymałam pamiętnik, wszystkie zdjęcia i pamiątki. Na jednym zdjęciu byłam ja, Violetta i Camilla. Teraz wszystko jest inaczej, Camilla coraz więcej czasu spędza z Naty a Viola z Ludmiłą. Nic już nie jest jak było, ludzie odchodzą. Na następnym zdjęciu byłam ja i Marco, pamiętam ten dzień to miał być mój ostatni dzień w Buenos Aires, miałam wtedy wylecieć do Włoch. Wzięłam fotografie i położyłam ją na łóżku, włożyłam słuchawki do uszu, puściłam muzykę i wszystkie wspomnienia wróciły. Pamiętam wszystko bardzo dokładnie, moje pierwsze spotkanie z Marco, nasz pierwszy pocałunek, nasza pierwsza randka. Było nam cudownie, ale człowiek powinien wiedzieć, że wszystko co dobre kiedyś się kończy i nic nie jest na zawsze, jak to mówią bajki. Coś jest a później tego nie ma, znika. Nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek mogłabym być z Diego, zawsze miałam go za zimnego drania, który nie ma uczuć. A teraz? Teraz to on jest słodki, uczuciowy i kochany a Marco? Marco jak mnie widzi odwraca się, a jak jest ze swoją nową dziewczyną robi wszystko abym poczuła się zazdrosna. To jest nie do zniesienia, ale udaję, że wszystko jest dobrze. Nie dam mu tej satysfakcji. Wszyscy myślą, że Marco to już przeszłość, że już nic mnie z nim nie łączy.. Ale to bzdura. Owszem kocham Diego, bardzo go kocham ale nie da się zapomnieć o kimś z kim kiedyś było się szczęśliwym. Człowiek, chce by wszyscy myśleli, że jest silny, że nic go nie obchodzi, że ze wszystkim daje sobie radę a tak naprawdę rozrywa go od środka z bólu, nie wytrzymuje już ale musi wszystko ukrywać za sztucznym uśmiechem. Nikt nie wie jak się czuję i nikt nigdy nie będzie wiedział. Jest mi dobrze z Diego i niech tak pozostanie ale myślę, że część mnie dalej należy do Marco.
Po intensywnym rozmyślaniu zmęczona usnęłam. Rano obudziłam się dosyć wcześnie była dopiero 6.45. Poszłam się umyć i ubrać. Na stole czekały na mnie kanapki, które zrobiła Silvia wychodząc do pracy. Wyszłam z domu i poszłam do Studia, miałam jeszcze dużo czasu więc poszłam przez park. Miałam jeszcze trochę czasu na przemyślenie paru spraw. Dziś znowu zobaczę się z Marco, to będzie trudne. Poszłam do szafek odłożyć torbę i przez przypadek wpadłam na Diego, który uśmiechnął się do mnie
- Cześć kochanie - przysunął się do mnie i mocno mnie przytulił. Zamknęłam swoją szafkę i poszłam z nim do sali tańca, gdzie mieliśmy lekcję z Gregorio.
Po lekcji byłam strasznie zmęczona i marzyłam o tym, aby położyć się na kanapie i przez resztę dnia leniuchować, jednak dzisiaj miałam jeszcze lekcję śpiewu, historii muzyki i zajęcia z Pablo. Po zajęciach poszłam z Diego w nasze tajemnicze miejsce, czyli nad jeziorko
-Jak ci minął dzień? - chwycił mnie za rękę - tak przy okazji to rozmawiałem dziś z Marco i nie był zadowolony wieścią, że jesteśmy razem - podrapał się po karku. Wiem, że ciężko jest być z byłą swojego najlepszego przyjaciele, przecież ja jestem z byłym mojej najlepszej przyjaciółki. Ale przecież nie wybieramy w kim się zakochujemy, to samo przychodzi.
- I? Zerwiesz ze mną bo jemu się to nie podoba? - usiadłam na mostku i popatrzyłam mu prosto w oczy. Był czymś zmartwiony ale czym? Tą rozmową z Marco? Skoro on może być szczęśliwy to dlaczego tak ciężko jest mu znieść to, że i ja mogę taką być. Sam ze mną zerwała więc dlaczego ma pretensje, że teraz jestem z kimś innym?
-Oczywiście, że nie Fran! Bardzo cię kocham i nie chcę cię stracić, jednak moja przyjaźń z Marco.. Ona już nie istnieje - byłam zaskoczona tym co przed chwilą usłyszałam. Przecież oni przyjaźnią się od kilku lat, nie mogą teraz tak wszystkiego skreślić. To wszystko moja wina, gdyby nie ja to dalej by się przyjaźnili. Popatrzyłam się na niego ze smutkiem w oczach a on chyba zrozumiał o co mi chodzi bo szybko dodał - Tylko nie myśl, że to przez ciebie bo wcale tak nie jest!
- Jak nie przeze mnie to przez kogo? - dobrze wiem, że to moja wina i mogą mnie przekonywać ile chcą ja i tak nie zmienię zdania.
- Francesca daj spokój, Marco ostatnio strasznie się zmienił nie utrzymuje kontaktu z nikim ze Studia - widocznie znalazł sobie lepszą dziewczynę i lepszych przyjaciół. Niech robi co chce ale zobaczymy co zrobi jak oni go wystawią.
Rozmawialiśmy jeszcze przez godzinę a później poszliśmy do domu Diega, gdzie oglądaliśmy komedie romantyczną. Robiło się już ciemno więc Diego oznajmił, że mnie odprowadzi do domu. Przeszliśmy przez park i uliczkę i byliśmy już pod swoim domem. Zaczęłam grzebać w torbie w poszukiwaniu kluczy jednak nie mogłam ich znaleźć
-Diego chyba mamy problem..
No i jest rozdział 3 :) Jaki problem? Domyślacie się czy nie? :D Mam niezły plan na następny rozdział hah ^^ Proszę komentujcie bo to naprawdę dodaje otuchy w dalszym pisaniu :) Przepraszam za tą czcionkę i kolor ale nie wiem co sie dzieje ;/
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
