Jeszcze
przez chwilę wspominaliśmy stare czasy i na pożegnanie
przytuliliśmy się. Wpatrywałam się jak odchodzi kiedy ktoś
wypowiedział moje imię, obróciłam się i zauważyłam Diego,
widocznie był czymś niezadowolony już miałam coś powiedzieć,
jednak odszedł. Szczerze to nie rozumiem jego zachowania, nie musi
być zazdrosny o każdego z kim się spotkam. Nie chciałam za nim
biec i się tłumaczyć, bo tak naprawdę nie miałam z czego, on
musi sobie to przemyśleć i sam dojść do wniosku, że jego
zachowanie było głupie.
Wzruszyłam
ramionami i poszłam na mostek. Był pusty jak zwykle, odłożyłam
torebkę i usiadłam zawieszając nogi w powietrzu. Uwielbiałam
tutaj przebywać, to miejsce jest na swój sposób magiczne, mogę tu
bez problemu pomyśleć o wszystkim, nikt mi nie będzie
przeszkadzać.
A
tak w ogóle to co ja miałam przemyśleć? A no tak, wyjazd..
You-Mix zaoferował mi karierę solistki w Europie, musiałabym
nagrać płytę i ruszyć w trasę koncertową po Hiszpanii, Francji
oraz Włoszech. Jest to naprawdę dobra oferta i może spełnić
wszystkie moje marzenia, ale z drugiej strony nie będę potrafiła
żyć na odległość od Diego, Violetty, Camili i innych. Ale kto
by odrzucił taką propozycję? Ona może mi bardzo pomóc, muszę
się zgodzić. Tak, tak właśnie powinnam zrobić, zgodzić się.
Gdy
miałam 6 lat moi rodzice wyjechali z Włoch miesiąc, dwa ze mną,
Lucą i moją starszą siostrą Martiną tutaj, do Buenos Aires.
Zostałam tu z bratem pod opieką ukochanej cioci Silvii, teraz
wszyscy są w moim rodzinnym mieście a ja jestem tu, praktykując
się w Studiu, wyczekując na wielką karierę, która sama przecież
się nie zrobi, to ja muszę działać w tym kierunku a ta propozycja
mogłaby być idealnym początkiem. Moja siostra Tini, teraz ma
dwadzieścia trzy lata i jest naprawdę znaną piosenkarką we
Włoszech, może mi też się uda?
Spojrzałam
na wyświetlacz komórki i zauważyłam dwa nieodebrane połączenia
od mojego chłopaka, ciekawe czego chciał. Już miałam oddzwonić,
ale stwierdziłam, że się do niego wybiorę. Szłam uliczką,
przyglądając się każdej szczęśliwej parze, która koło mnie
przechodziła, byłam szczęśliwa, że mam kogoś takiego przy
sobie, ale moja wyprowadzka dużo by nas kosztowała, a nie jestem za
związkami na odległość. Muszę z nim o tym porozmawiać.
Zapukałam
do drzwi i nie musiałam długo czekać, chwilę później przede mną
stał Diego, żadne z nas się nie odzywało, uśmiechnął się i
wpuścił mnie do środka
-
Chciałabym z tobą poważnie porozmawiać – odwróciłam się w
jego stronę i spojrzałam mu prosto w oczy, to jest naprawdę ważny
temat. Chyba się przestraszył mojej powagi, ponieważ zrobił minę
jakby dowiedział się o najstraszniejszej rzeczy w swoim życiu, ale
nie ważne. Byłam lekko zdenerwowana, sama nie wiem dlaczego. Chyba
bałam się jego reakcji, bałam się jak zareaguje na wieść, że
za niedługo prawdopodobnie mnie już tu nie będzie, zaczęłam
strzelać kostkami u dłonie, to niezbyt przyjemny nawyk, ale kiedy
się denerwuję tak zazwyczaj robię. Dobra, trzeba coś powiedzieć,
najlepiej coś mądrego. – I to nie będzie przyjemny temat – tak
to było mądre, bardzo...
-
Jeśli chodzi ci o moje zachowanie parę godzin temu, to przepraszam
– kurczę, tak bardzo chciałabym, aby tylko o to chodziło..
Przecież ja sobie tego nie wyobrażam. Ja nie mogę wytrzymać bez
niego jednego dnia a co dopiero rok czy nawet więcej.. A jak pod
moją nieobecność znajdzie sobie nową dziewczynę? A jak o mnie
zapomni? Co wtedy?
Spojrzałam
na niego i lekko, przeczące pokiwałam głowę. Chyba zrozumiał, że
to nie o to chodzi
-
To jak nie o to chodzi to o co? - dobra Fran, już pora powiedzieć o
wyjeździe, przecież to nie może być aż tak ciężkie do
przyjęcia, chyba..
-
Bo widzisz.. Po koncercie w Madrycie dostałam kuszącą, bardzo
kuszącą propozycję kariery, kariery za granicą. Musiałabym
nagrać płytę i wyjechać w trasę po Hiszpanii, Francji i Włoszech
a jeśli trasa okazałaby się sukcesem mogłabym koncertować dalej.
To byłoby spełnienie moich marzeń, ale musiałabym zostawić
wszystko co tu mam, Ciebie, przyjaciół i Silvie. Na podjęcie
ostatecznej decyzji mam czas do końca tygodnia czyli jeszcze jakieś
cztery dni – starałam się uniknąć jego spojrzenia, bałam się.
Nawet nie wiem dlaczego, ale poczułam jak pojedyncza łza spływa po
moim policzku. Otarłam ją lekko i podniosłam wzrok tak, że nasze
spojrzenia się spotkały. On zawsze tak na mnie dział, kiedy tylko
go widziałam kolana się pode mną uginały, a jego ciemne tęczówki
po prostu doprowadzały mnie do szaleństwa, tylko że teraz nie było
w nich tyle szczęścia jak zwykle.
-
To świetna wiadomość, tak.. naprawdę.. em i co zrobisz? Em..
przyjmiesz ją? - jąkał się, no cóż jakimś wielkim aktorem to
on nie zostanie. Dobrze widzę, że mu to nie pasuje ale chce, abym
była szczęśliwa. Tylko że największe szczęście daje mi on.
-
Chyba tak, przyjmę ją – wiem, że go to zabolało, mnie też to
boli. Będziemy musieli się rozstać na bardzo długo.
***
Nie
chcę żeby wyjeżdżała, nie wytrzymam bez niej. Kiedy przyjechałem
do Buenos Aires myślałem tylko o tym, aby odnaleźć swojego ojca,
nie myślałem że spotkam tutaj miłość swojego życia i wcale nie
mówię o Violetcie tylko o Fran. Wiem, że dawniej zrobiłem dużo
głupich rzeczy, ale przy niej się zmieniłem. Ona sprawia, że
czuję się wyjątkowo, to ona zamienia nawet najgorszy dzień w
jeden z najpiękniejszych, to ją tak bardzo kocham i to ona jest
moim całym światem. Wiem, że jej największym marzeniem jest
kariera solistki, a to może jej bardzo pomóc. Naprawdę nie chcę,
aby przeze mnie rezygnowała ze swoich marzeń, chcę żeby była
szczęśliwa, tylko to się dla mnie liczy. Nie ważne jaki to sprawi
mi ból, ważna jest ona.
Posłałem
jej delikatny uśmiech i wystawiłem ręce w jej stronę z zamiarem
przytulenia jej, podbiegła do mnie i wtuliła się mocno w mój
tors.
-
Kocham cię -szepnąłem jej do ucha na co tylko się uśmiechnęła
i jeszcze bardziej się do mnie przytuliła, to było urocze.
Oderwaliśmy
się od siebie powoli i jeszcze przez chwilę rozmawialiśmy o
trasie, jednak byłem umówiony z chłopakami na próbę zespołu
więc musiałem już iść, pożegnałem się z moją ukochaną i
poszedłem do Studia. Jak zwykle Maxi i Andres coś robili przy
laptopie, Leona jeszcze nie było a Brodueya jeszcze nie było.
***
Wyciągnęłam
telefon i wybrałam numer Camili
-
Hej Camila, masz czas się spotkać i porozmawiać? - wiedziałam,
że będzie zajęta, zresztą jak zawsze i nie będzie chciała się
spotkać. Ale miałam malutką nadzieję, że jednak coś się
zmieniło i znajdzie to pół godziny dla przyjaciółki, chyba
przyjaciółki? Sama nie wiem jaka relacja jest pomiędzy mną a
Cami, ostatnio praktycznie w ogóle się nie widujemy, nie
rozmawiamy. Coś się pomiędzy nami zepsuło, to samo stało się z
Marco i Violettą, oddaliliśmy się od siebie.
-
No jasne! Gdzie i kiedy? - byłam naprawdę zdziwiona, pierwszy raz
od jakichś dwóch tygodni ma dla mnie czas. Podałam jej miejsce i
godzinę i usiadłam na ławce w parku, czekając na przyjaciółkę.
Potrzebuję
rozmowy, wiem, że Diego nie chce abym wyjeżdżała a zgodził się
tylko dla tego bo chce, abym mogła spełniać swoje marzenia. A ja
naprawdę nie potrafię się ostatecznie zdecydować, jest tyle samo
plusów i minusów tego wyjazdu.
Podniosłam
głowę i zauważyłam zbliżającą się Camilę, pomachałam jej
na co dziewczyna od razu odpowiedziała i uśmiechnięta podbiegła
do mnie
-
No jestem! O czym chciałaś porozmawiać? - tryskała radością,
wielką radością. Ciekawe co się wydarzyło, że tak bardzo jest
szczęśliwa.
-
Wiesz, pamiętasz tą ofertę, którą dostałam po występie w
Madrycie? - mówiłam jej o niej już tyle razy, że na sto procent
wie o co mi chodzi. Pokiwała mi głową, na znak że pamięta –
mam jeszcze kilka dni na zastanowienie się, tylko że ja naprawdę
nie wiem co mam zrobić. Z jednej strony super, nagrania, trasa,
koncerty, fani, a z drugiej rozstanie z Diego, z Wami, opuszczenie
Studia, wyprowadzka z Buenos Aires, ciągłe wyjazdy... Naprawdę nie
wiem co robić, rozmawiałam z Diego ale on nie powie mi prosto w
twarz, że nie chce abym wyjeżdżała bo dobrze wie, że to od
zawsze było moim największym marzeniem i chce abym była
szczęśliwa.
-
Wiele ludzie są zdania, że marzenia się spełniają. Co według
mnie jest jedną wielką bzdurą, ponieważ marzenia same się nie
spełnią. To my musimy je spełniać, a jeżeli trasa jest jednym z
twoich marzeń dotyczących kariery solistki to dlaczego masz z tego
rezygnować? Wiem, że rozstanie będzie ciężkie, ale przywykniesz
a za jakieś 2-3 lata będziesz siedzieć w jakiejś wielkiej willi z
basenem i będziesz zadowolona ze swojej decyzji. Powinnaś
spróbować. - Może ma racje? Nie może, a na pewno.
-
Dzięki, dzięki, dzięki, dzięki! - mocno ja przytuliłam i
pobiegłam do Studia poszukać Marotti'ego, aby przedstawić moją
decyzję, jestem na sto procent pewna, no może na dziewięćdziesiąt
dziewięć procent.
Robiło
się już coraz ciemniej, nie wiem dlaczego ale bardzo zależało mi
na tym aby już dzisiaj o tym powiedzieć. Bałam się, że przez noc
przemyślę to jeszcze z parę razy znów będę mieć wątpliwości?
Tak, chyba tak.
Weszłam
do pokoju nauczycielskiego, niestety zastałam tylko Pabla, który
siedział nad jakimiś papierami. Zawiedziona wyszłam po schodach i
wpadłam na Javiera
-
To już drugi raz – posłał mi sympatyczny uśmiech, który lada
moment odwzajemniłam. - Dobra, teraz nie możesz mu już odmówić.
Może pójdziemy do jakieś restauracji, powspominać dawne czasy? -
nie byłam do tego przekonana, no ale co mi grozi? Przecież to by
było takie spotkanie starych przyjaciół.
-
Dlaczego nie – wzruszyłam ramionami i lekko się uśmiechnęłam.
-
Znam bardzo dobrą restaurację, znajduje się nie daleko – wskazał
mi drogę i wyruszyliśmy. Gdyby Diego dowiedział się, że właśnie
idę z jakimś chłopakiem do restauracji, jeszcze wieczorem naprawdę
by się wkurzył. Nie wiem sama czy dobrze robię, ale nie potrafiłam
odmówić.
Mówił,
że to niedaleko a mam wrażenie, że idziemy już jakieś pół
godziny. Wskazał mi palcem restaurację, która znajdowała się
pomiędzy jakimś starym budynkiem a kinem, muszę przyznać, że
wyglądała niesamowicie, uśmiechnęłam się do niego i jeszcze raz
spojrzałam w stronę budynku. Niespodziewanie po drugiej stornie
zauważyłam osobę, której tego wieczoru naprawdę nie miałam
ochoty spotkać...
Kochana to jest... CUDNE *.*
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo! Dziękuje.
Usuń