niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział 5.

Jeszcze przez chwilę wspominaliśmy stare czasy i na pożegnanie przytuliliśmy się. Wpatrywałam się jak odchodzi kiedy ktoś wypowiedział moje imię, obróciłam się i zauważyłam Diego, widocznie był czymś niezadowolony już miałam coś powiedzieć, jednak odszedł. Szczerze to nie rozumiem jego zachowania, nie musi być zazdrosny o każdego z kim się spotkam. Nie chciałam za nim biec i się tłumaczyć, bo tak naprawdę nie miałam z czego, on musi sobie to przemyśleć i sam dojść do wniosku, że jego zachowanie było głupie.
Wzruszyłam ramionami i poszłam na mostek. Był pusty jak zwykle, odłożyłam torebkę i usiadłam zawieszając nogi w powietrzu. Uwielbiałam tutaj przebywać, to miejsce jest na swój sposób magiczne, mogę tu bez problemu pomyśleć o wszystkim, nikt mi nie będzie przeszkadzać.
A tak w ogóle to co ja miałam przemyśleć? A no tak, wyjazd.. You-Mix zaoferował mi karierę solistki w Europie, musiałabym nagrać płytę i ruszyć w trasę koncertową po Hiszpanii, Francji oraz Włoszech. Jest to naprawdę dobra oferta i może spełnić wszystkie moje marzenia, ale z drugiej strony nie będę potrafiła żyć na odległość od Diego, Violetty, Camili i innych. Ale kto by odrzucił taką propozycję? Ona może mi bardzo pomóc, muszę się zgodzić. Tak, tak właśnie powinnam zrobić, zgodzić się.
Gdy miałam 6 lat moi rodzice wyjechali z Włoch miesiąc, dwa ze mną, Lucą i moją starszą siostrą Martiną tutaj, do Buenos Aires. Zostałam tu z bratem pod opieką ukochanej cioci Silvii, teraz wszyscy są w moim rodzinnym mieście a ja jestem tu, praktykując się w Studiu, wyczekując na wielką karierę, która sama przecież się nie zrobi, to ja muszę działać w tym kierunku a ta propozycja mogłaby być idealnym początkiem. Moja siostra Tini, teraz ma dwadzieścia trzy lata i jest naprawdę znaną piosenkarką we Włoszech, może mi też się uda?
Spojrzałam na wyświetlacz komórki i zauważyłam dwa nieodebrane połączenia od mojego chłopaka, ciekawe czego chciał. Już miałam oddzwonić, ale stwierdziłam, że się do niego wybiorę. Szłam uliczką, przyglądając się każdej szczęśliwej parze, która koło mnie przechodziła, byłam szczęśliwa, że mam kogoś takiego przy sobie, ale moja wyprowadzka dużo by nas kosztowała, a nie jestem za związkami na odległość. Muszę z nim o tym porozmawiać.
Zapukałam do drzwi i nie musiałam długo czekać, chwilę później przede mną stał Diego, żadne z nas się nie odzywało, uśmiechnął się i wpuścił mnie do środka

- Chciałabym z tobą poważnie porozmawiać – odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam mu prosto w oczy, to jest naprawdę ważny temat. Chyba się przestraszył mojej powagi, ponieważ zrobił minę jakby dowiedział się o najstraszniejszej rzeczy w swoim życiu, ale nie ważne. Byłam lekko zdenerwowana, sama nie wiem dlaczego. Chyba bałam się jego reakcji, bałam się jak zareaguje na wieść, że za niedługo prawdopodobnie mnie już tu nie będzie, zaczęłam strzelać kostkami u dłonie, to niezbyt przyjemny nawyk, ale kiedy się denerwuję tak zazwyczaj robię. Dobra, trzeba coś powiedzieć, najlepiej coś mądrego. – I to nie będzie przyjemny temat – tak to było mądre, bardzo...

- Jeśli chodzi ci o moje zachowanie parę godzin temu, to przepraszam – kurczę, tak bardzo chciałabym, aby tylko o to chodziło.. Przecież ja sobie tego nie wyobrażam. Ja nie mogę wytrzymać bez niego jednego dnia a co dopiero rok czy nawet więcej.. A jak pod moją nieobecność znajdzie sobie nową dziewczynę? A jak o mnie zapomni? Co wtedy?

Spojrzałam na niego i lekko, przeczące pokiwałam głowę. Chyba zrozumiał, że to nie o to chodzi

- To jak nie o to chodzi to o co? - dobra Fran, już pora powiedzieć o wyjeździe, przecież to nie może być aż tak ciężkie do przyjęcia, chyba..

- Bo widzisz.. Po koncercie w Madrycie dostałam kuszącą, bardzo kuszącą propozycję kariery, kariery za granicą. Musiałabym nagrać płytę i wyjechać w trasę po Hiszpanii, Francji i Włoszech a jeśli trasa okazałaby się sukcesem mogłabym koncertować dalej. To byłoby spełnienie moich marzeń, ale musiałabym zostawić wszystko co tu mam, Ciebie, przyjaciół i Silvie. Na podjęcie ostatecznej decyzji mam czas do końca tygodnia czyli jeszcze jakieś cztery dni – starałam się uniknąć jego spojrzenia, bałam się. Nawet nie wiem dlaczego, ale poczułam jak pojedyncza łza spływa po moim policzku. Otarłam ją lekko i podniosłam wzrok tak, że nasze spojrzenia się spotkały. On zawsze tak na mnie dział, kiedy tylko go widziałam kolana się pode mną uginały, a jego ciemne tęczówki po prostu doprowadzały mnie do szaleństwa, tylko że teraz nie było w nich tyle szczęścia jak zwykle.

- To świetna wiadomość, tak.. naprawdę.. em i co zrobisz? Em.. przyjmiesz ją? - jąkał się, no cóż jakimś wielkim aktorem to on nie zostanie. Dobrze widzę, że mu to nie pasuje ale chce, abym była szczęśliwa. Tylko że największe szczęście daje mi on.

- Chyba tak, przyjmę ją – wiem, że go to zabolało, mnie też to boli. Będziemy musieli się rozstać na bardzo długo.

***

Nie chcę żeby wyjeżdżała, nie wytrzymam bez niej. Kiedy przyjechałem do Buenos Aires myślałem tylko o tym, aby odnaleźć swojego ojca, nie myślałem że spotkam tutaj miłość swojego życia i wcale nie mówię o Violetcie tylko o Fran. Wiem, że dawniej zrobiłem dużo głupich rzeczy, ale przy niej się zmieniłem. Ona sprawia, że czuję się wyjątkowo, to ona zamienia nawet najgorszy dzień w jeden z najpiękniejszych, to ją tak bardzo kocham i to ona jest moim całym światem. Wiem, że jej największym marzeniem jest kariera solistki, a to może jej bardzo pomóc. Naprawdę nie chcę, aby przeze mnie rezygnowała ze swoich marzeń, chcę żeby była szczęśliwa, tylko to się dla mnie liczy. Nie ważne jaki to sprawi mi ból, ważna jest ona.
Posłałem jej delikatny uśmiech i wystawiłem ręce w jej stronę z zamiarem przytulenia jej, podbiegła do mnie i wtuliła się mocno w mój tors.

- Kocham cię -szepnąłem jej do ucha na co tylko się uśmiechnęła i jeszcze bardziej się do mnie przytuliła, to było urocze.

Oderwaliśmy się od siebie powoli i jeszcze przez chwilę rozmawialiśmy o trasie, jednak byłem umówiony z chłopakami na próbę zespołu więc musiałem już iść, pożegnałem się z moją ukochaną i poszedłem do Studia. Jak zwykle Maxi i Andres coś robili przy laptopie, Leona jeszcze nie było a Brodueya jeszcze nie było.

***
Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Camili

- Hej Camila, masz czas się spotkać i porozmawiać? - wiedziałam, że będzie zajęta, zresztą jak zawsze i nie będzie chciała się spotkać. Ale miałam malutką nadzieję, że jednak coś się zmieniło i znajdzie to pół godziny dla przyjaciółki, chyba przyjaciółki? Sama nie wiem jaka relacja jest pomiędzy mną a Cami, ostatnio praktycznie w ogóle się nie widujemy, nie rozmawiamy. Coś się pomiędzy nami zepsuło, to samo stało się z Marco i Violettą, oddaliliśmy się od siebie.

- No jasne! Gdzie i kiedy? - byłam naprawdę zdziwiona, pierwszy raz od jakichś dwóch tygodni ma dla mnie czas. Podałam jej miejsce i godzinę i usiadłam na ławce w parku, czekając na przyjaciółkę.

Potrzebuję rozmowy, wiem, że Diego nie chce abym wyjeżdżała a zgodził się tylko dla tego bo chce, abym mogła spełniać swoje marzenia. A ja naprawdę nie potrafię się ostatecznie zdecydować, jest tyle samo plusów i minusów tego wyjazdu.
Podniosłam głowę i zauważyłam zbliżającą się Camilę, pomachałam jej na co dziewczyna od razu odpowiedziała i uśmiechnięta podbiegła do mnie

- No jestem! O czym chciałaś porozmawiać? - tryskała radością, wielką radością. Ciekawe co się wydarzyło, że tak bardzo jest szczęśliwa.

- Wiesz, pamiętasz tą ofertę, którą dostałam po występie w Madrycie? - mówiłam jej o niej już tyle razy, że na sto procent wie o co mi chodzi. Pokiwała mi głową, na znak że pamięta – mam jeszcze kilka dni na zastanowienie się, tylko że ja naprawdę nie wiem co mam zrobić. Z jednej strony super, nagrania, trasa, koncerty, fani, a z drugiej rozstanie z Diego, z Wami, opuszczenie Studia, wyprowadzka z Buenos Aires, ciągłe wyjazdy... Naprawdę nie wiem co robić, rozmawiałam z Diego ale on nie powie mi prosto w twarz, że nie chce abym wyjeżdżała bo dobrze wie, że to od zawsze było moim największym marzeniem i chce abym była szczęśliwa.

- Wiele ludzie są zdania, że marzenia się spełniają. Co według mnie jest jedną wielką bzdurą, ponieważ marzenia same się nie spełnią. To my musimy je spełniać, a jeżeli trasa jest jednym z twoich marzeń dotyczących kariery solistki to dlaczego masz z tego rezygnować? Wiem, że rozstanie będzie ciężkie, ale przywykniesz a za jakieś 2-3 lata będziesz siedzieć w jakiejś wielkiej willi z basenem i będziesz zadowolona ze swojej decyzji. Powinnaś spróbować. - Może ma racje? Nie może, a na pewno.

- Dzięki, dzięki, dzięki, dzięki! - mocno ja przytuliłam i pobiegłam do Studia poszukać Marotti'ego, aby przedstawić moją decyzję, jestem na sto procent pewna, no może na dziewięćdziesiąt dziewięć procent.

Robiło się już coraz ciemniej, nie wiem dlaczego ale bardzo zależało mi na tym aby już dzisiaj o tym powiedzieć. Bałam się, że przez noc przemyślę to jeszcze z parę razy znów będę mieć wątpliwości? Tak, chyba tak.
Weszłam do pokoju nauczycielskiego, niestety zastałam tylko Pabla, który siedział nad jakimiś papierami. Zawiedziona wyszłam po schodach i wpadłam na Javiera

- To już drugi raz – posłał mi sympatyczny uśmiech, który lada moment odwzajemniłam. - Dobra, teraz nie możesz mu już odmówić. Może pójdziemy do jakieś restauracji, powspominać dawne czasy? - nie byłam do tego przekonana, no ale co mi grozi? Przecież to by było takie spotkanie starych przyjaciół.

- Dlaczego nie – wzruszyłam ramionami i lekko się uśmiechnęłam.

- Znam bardzo dobrą restaurację, znajduje się nie daleko – wskazał mi drogę i wyruszyliśmy. Gdyby Diego dowiedział się, że właśnie idę z jakimś chłopakiem do restauracji, jeszcze wieczorem naprawdę by się wkurzył. Nie wiem sama czy dobrze robię, ale nie potrafiłam odmówić.

Mówił, że to niedaleko a mam wrażenie, że idziemy już jakieś pół godziny. Wskazał mi palcem restaurację, która znajdowała się pomiędzy jakimś starym budynkiem a kinem, muszę przyznać, że wyglądała niesamowicie, uśmiechnęłam się do niego i jeszcze raz spojrzałam w stronę budynku. Niespodziewanie po drugiej stornie zauważyłam osobę, której tego wieczoru naprawdę nie miałam ochoty spotkać...



2 komentarze: