poniedziałek, 16 lutego 2015

ROZDZIAŁ 1 (GERMANGIE)

Od razu mówię, że nie zmieniam tematu bloga z Diecesci na Germangie :) Napisałam ten rozdział już dobre dwa miesiące temu i jestem cholernie ciekawa, jakie jest wasze zdanie na jego temat. Więc oceńcie, proszę was bardzo! :D


Był wrześniowy, deszczowy poranek, samotny jak każdy inny dzień tygodnia. Aktualnie Studio jest zamknięte z powodu problemów finansowych, jednak Antonio zapewnił nas, że za jakiś czas wszystko powinno się unormować i wrócimy do pracy. Potrzebowałam tego odpoczynku, chwili spokoju i ucieczki od wszystkiego. Gdzie podziała się dawna Angeles? Ta która nie przejmowała się niczym i z uniesioną w górę głową odważnie brnęła przez życie? Czy to wszystko co wydarzyło się przez ostatnie lata miało aż tak wielki wpływ na mnie? Te wszystkie momenty z Germanem, które już na zawsze pozostaną w mojej pamięci były czegoś warte? Nigdy nie powinnam się w nim zakochać, to był największy błąd jaki w życiu popełniłam. Jak ja mogłam być taka głupia, aby pozwolić sobie na to?
Owinęłam się w ciepły koc i usiadłam na parapecie, gdzie spokojnie mogłam podziwiać panoramę pięknego Buenos Aires. To była jedna z niewielu rzeczy, które pomimo tylu lat się nie zmieniły. Uwielbiałam patrzeć na ludzi, zastanawiałam się wtedy gdzie się śpieszą, na kogo czekają, kim są..
Oparłam głowę o zimną ścianie i poczułam jak pojedyncza łza spływa mi po policzku, tak bez powodu zaczęłam płakać. Już nic nie jest takie jak było dawniej, każdy żyje swoim życiem i odważnie kroczy w przód, w poszukiwaniu szczęścia, a co ze mną? Dlaczego ja nie potrafię zapomnieć o wszystkim i skupić się na tym co jest teraz? Moje serce zawsze było twarde i zimne, czasami miałam wrażenie, że jest zrobione z kamienia. Nie przechodziłam żadnej pierwszej miłości kiedy byłam nastolatką, nie uganiałam się za chłopakami. Chwilami myślałam nawet, że ja nie jestem w stanie kochać. A w chwili spotkania Germana coś lekko szturchnęło to zimne, skamieniałe serce, a z biegiem czasu całkowicie zburzyło mur, który go otaczał. Jak widać, niepotrzebnie.
Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi, położyłam koc na fotelu i poprawiając włosy ruszyłam w stronę wydobywającego się dźwięku, otworzyłam drzwi i naprawdę mnie zamurowało, to był German

- Witaj Angie.. - nie czuł się pewnie, raczej był czymś zdenerwowany, zaniepokojony. Coś pewnie musiało się stać.

- Witaj Germanie, coś się stało? - starałam brzmieć bardzo poważnie chociaż moje serce krzyczało, płakało i cierpiało. Chciałam się na niego rzucić i wykrzyczeć wszystko co czuję i jak bardzo mnie rani.

- Chciałbym cię zaprosić na ślub.. Mój i Priscilli – podał mi do ręki kopertę z zaproszeniem. W tym momencie to co pozostało z mojego serca całkowicie znikło, rozbiło się na miliony jeszcze mniejszych kawałeczków. Poczułam jak łzy napływają mi do oczu, ale nie chciałam, aby to zauważył.

- Dziękuję, na pewno się zjawię – uśmiechnęłam się do niego i szybko zamknęłam drzwi.

Oparłam się o zimną ścianę i zsunęłam się na podłogę zalana łzami. Nie potrafię sobie z tym poradzić, to uczucie jest silniejsze ode mnie. W dłoni ciągle trzymałam białą kopertę, roztargałam ją i i zaczęłam czytać. Pośpiesznie wstałam i wyrzuciłam zaproszenie do kosza, zaczęłam krzyczeć, krzyczeć jak nigdy wcześniej. Dlaczego nikt mnie nie słyszał?
Podeszłam do szafy, nie mogę wiecznie wyglądać jak bezdomna. Nałożyłam na siebie turkusową sukienkę i buty na koturnach, teraz trzeba coś zrobić z twarzą. To co zobaczyłam w lustrze naprawdę mnie przestraszyło. Byłam blada, oczy miałam całe czerwone i spuchnięte od nieprzespanych i przepłakanych nocy. Co ja ze sobą zrobiłam, albo co ludzie ze mną zrobili..
Nie lubię używać zbyt wielu kosmetyków, ale dzisiaj sam tusz do rzęs nie wystarczy. Nałożyłam na twarz troszeczkę podkładu i zabrałam się za malowanie oczu. Przeczesałam lekko włosy i pozostawiłam je rozpuszczone. Nie mogę cały czas przebywać w domu, pasuje mi to, ale nie mogę sobie tego robić.
Pierwszy raz od paru dni wyszłam na dwór, pogoda nie była rewelacyjna, idealnie współgrała z moimi uczuciami. Szłam w stronę parku, to kiedyś było moje ulubione miejsce, teraz już nic nie potrafi mnie uszczęśliwić. Tak bardzo chciałabym się cofnąć w czasie do momentu poznania Germana.. Może gdybym się wtedy przyznała kim naprawdę jestem, nie zakochałabym się w nim? Może wtedy byłoby prościej.
Wydawało mi się, że jestem tutaj sama, kiedyś ten park był pełen ludzi nawet w takie ponure dni jak ten. Coś za dużo się zmieniło.
Usiadłam na drewnianej, lekko przemoczonej ławce i zaczęłam się oglądać dookoła. To na tej ławce trzy lata temu jedliśmy jabłka w karmelu z Germanem, wtedy wszystko było takie proste.
Wtedy wszystko do mnie wróciło, to jak na mnie patrzył, jak mnie dotykał, to jak do mnie mówił. Wtedy wszystko było idealne, chociaż nie przyznawałam się do tego nigdy. To co było już nigdy nie wróci, on jest teraz szczęśliwy z kimś innym a ja czuję się jak bym była nikim, jedna wielka pustka zagościła w moim sercu.
Zaczęło padać. Pośpiesznie wstałam i zaczęłam biec. W pewnej chwili wpadłam na kogoś i oboje wylądowaliśmy na mokrym chodniku.

- Bardzo pana przepraszam, naprawdę nie chciałam – wstałam pośpiesznie i zaczęłam przepraszać nieznajomego.

Mężczyzna spojrzał na mnie, gdy zobaczyłam jego twarz moje kolana stały się jak z waty, to German..
-Nic się nie stało, ja też przepraszam.
Staliśmy przez chwilę w milczeniu, było to naprawdę krępujące. Sama nie wiem dlaczego po prostu nie odeszłam, tylko stałam i wpatrywałam się w niego.
-Chyba już pójdę – lekko przygryzłam wargę a na jego twarzy dostrzegłam mały uśmiech, pamiętam do dzisiaj, że zawsze mi powtarzał, że słodko wyglądam przygryzając wargę. To chyba się nie zmieniło. Ale czy to ma jakieś znaczenie?

-Angie.. Chciałbym z tobą porozmawiać.

O czym on chce ze mną porozmawiać? O tym co było i co będzie? Chce mi powiedzieć, że to co się kiedyś wydarzyło tak naprawdę nie miało znaczenia? Że to wszystko było niepotrzebne? Nie mam zamiaru go słuchać. Mocno go kocham, ale zbyt bardzo mnie zranił. Sama tego do końca nie potrafię zrozumieć. Z jednej strony chcę spędzać z nim całe dni, przytulać się do niego, rozmawiać z nim a z drugiej nie mam ochoty nawet na niego patrzeć, jestem wściekła na niego za to wszystko co mi zrobił.

-Nie wiem czy jest o czym rozmawiać – nagle poczułam niesamowicie wielki przypływ złości. Mało brakowało a rzuciłabym się na niego i wykrzyczała mu wszystko.

-Angie..

Nie odpowiedziałam mu, odeszłam. Spojrzałam za siebie, stał w tym samym miejscu i wpatrywał się jak odchodzę. Łzy napłynęły mi do oczu, zaczęłam biec. To moja wina. Powinnam z nim porozmawiać, może chciał mi coś przekazać.. Ale ja po prostu nie mogę go słuchać, zbyt wielki sprawia mi to ból. Miłość wcale nie jest taka fajna jak wszystkim się wydaje.
Wpadłam do swojego mieszkania i rzuciłam się na niepościelone łóżko.

***

Obudził mnie budzik, równa siódma. Leniwie wstałam i podeszłam do szafy, wyjmując z niej pudrową sukienkę i dżinsową kurtkę. Przeczesałam włosy i zrobiłam porządek z twarzą. Przelotnie spojrzałam na wyświetlacz swojej komórki, zero wiadomości i żadnych połączeń. Wszyscy o mnie zapomnieli? Nawet Violetta?
Założyłam buty na koturnie i wyszłam. Kierowałam się w stronę parku, kochałam tam przebywać. Miałam tam swoje tajemnicze miejsce, znajdowało się ono na samym końcu, gdzie zazwyczaj było pusto. Ta część parku jest najstarsza i mało kto ją odwiedza. To chyba nawet i lepiej, tam mogę pobyć sama. Znajdowało się tam małe jeziorko z mostkiem, znalazłam to miejsce w wieku 8 lat i od tamtej pory codziennie tu przychodziłam.
Usiadłam na ławeczce i pierwsze co przykuło moją uwagę było niewielkie serce wyryte na drewnie a w nim inicjały mojego imienia i Pabla. Pamiętam dokładnie ten dzień. Było to zaraz bo zakończeniu szkoły, byliśmy wtedy parą. Byliśmy wtedy naprawdę szczęśliwi i był jedyną osobą, z którą tutaj przychodziłam, chociaż nie wydarzyło się to wiele razy. Byliśmy razem przez 2 lata, później zaczęło się psuć, już nie czułam do niego tego samego co na początku.
Nie pamiętam momentu, w którym cieszyłabym się teraźniejszością. Ciągle wracam myślami do wydarzeń, które miały miejsce w moim i życiu i jaki wielki miały na mnie wpływ, nie wszystkie pozytywny. Zakochałam się w mężu swojej zmarłej siostry.. Rozkochał mnie w sobie, a później zostawił. Zostawił mi samą, wtedy kiedy wszystko było takie trudne. On przez cały ten czas myślał tylko o sobie, nigdy o mnie. Ale mimo tego wszystkiego są ludzie, którym pozwolimy wracać zawsze. Choćby nie wiadomo jak nas zawiedli i jak bardzo pozwolili nam cierpieć, Mimo, że wywoływali najokropniejszy ból, gdy odchodzili – to wywołują uśmiech, gdy wracają.
Założyłam torebkę na ramię i ruszyłam w stronę domu. Przed wejściem do mojego mieszkania zauważyłam Germana, opierającego się o ścianę. Zdziwiłam się bardzo, wygląda to tak, jakby na mnie czekał, a chyba nie ma po co, prawda?
Przybrałam obojętny wyraz twarzy i podeszłam do mężczyzny

-Witaj Germanie.

-Angie.. Musisz mnie wysłuchać, to jest bardzo ważne – starał się brzmieć normalnie, ale wiedziałam, że jest lekko zdenerwowany. Tylko czego ja mam wysłuchiwać? Tych jego bezwartościowych wyjaśnień?

-Rozumiem cię doskonale Angie, masz prawo być na mnie zła. Zraniłem cię, potrzebowałem sporo czasu, aby to zauważyć, ale lepiej późno niż wcale, prawda? Ale to nie była wyłącznie moja wina.. Postaw się na moim miejscu w chwili, kiedy dowiedziałem się, że jesteś siostrą Marii? Nie masz pojęcia jak ja się wtedy poczułem..

Łzy napłynęły mi do oczu, chciałam wykrzyczeć mu wszystko od początku do końca, wszystkie moje uczucia. Ma rację, ukrywałam przed nim to, że jestem siostrą Marii, ale robiłam to tylko i wyłącznie dla Violetty.

-Nie Germanie, ty nic nie rozumiesz. Zresztą nie ma czego wyjaśniać, jesteś teraz szczęśliwy z kimś innym. Ja sobie dam radę – co za bzdury wygaduję, nie dam sobie rady. Wykańczam się pomału, brakuje mi sił, tęsknie za nim, kocham go najmocniej na świecie. No cóż i tak się do tego nie przyznam, taki mój marny los.
Otarłam dłonią łzę spływającą po moim policzku i wzięłam głęboki wdech, uśmiechając się cały czas. Uśmiech to podstawa, nawet jeśli jest bardzo źle. Spojrzałam mu prosto w oczy, były takie piękne. Mogłabym już do końca swojego życia się w nie wpatrywać.

-Tak.. Chyba masz racje.. Przepraszam.. - odszedł. Po raz kolejny odszedł tak sobie. Ja po prostu chcę, żeby ktoś w końcu o mnie powalczył. Wszyscy są przyzwyczajeni do tego, że zawsze jestem. Chyba czas im pokazać, że wcale tak nie jest, to ja zawsze o wszystkich się starałam. Teraz jest czas na odpoczynek, usiądę sobie spokojnie i będę czekać aż ktoś się pofatyguje i zawalczy o mnie.

Stałam jeszcze chwilę i wpatrywałam się w odchodzącego Germana. Gdzieś popełniliśmy poważny błąd, który zburzył wszystko co budowaliśmy przez parę miesięcy.
Rzuciłam torebką w kąt i usiadłam na fotelu, ściągając buty. Byłam zmęczona, chociaż było dopiero południe. Włączyłam jakąś idiotyczną telenowelę i próbowałam załapać o co w niej chodzi, w końcu trzeba jakoś zabić czas. Lekko ściszyłam telewizor i poszłam do kuchni, aby przyrządzić sobie obiad.
Wszystko było już prawie gotowe, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Ciekawe kogo tutaj sprowadza. Poprawiłam sobie lekko fryzurę i otworzyłam drzwi. Zamurowało mnie, kiedy zobaczyłam kto stoi na zewnątrz..


2 komentarze: