poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Rozdział 4.

Rozmawialiśmy jeszcze przez godzinę a później poszliśmy do domu Diego, gdzie oglądaliśmy komedie romantyczną. Robiło się już ciemno więc Diego oznajmił, że mnie odprowadzi do domu. Przeszliśmy przez park i uliczkę i byliśmy już pod swoim domem. Zaczęłam grzebać w torbie w poszukiwaniu kluczy jednak nie mogłam ich znaleźć

-Diego chyba mamy problem, zgubiłam kluczę - popatrzyłam na niego zdenerwowana.

-Mieszkasz ze swoją ciocią prawda? Poczekasz na nią a klucze znajdziemy jutro – zaczął mnie uspokajać, Silvia pracuje kompletnie w innym mieście a do tego wróci dopiero nad ranem. Akurat dzisiaj musiałam zgubić te cholerne klucze?

- Moja ciocia wróci dopiero nad ranem. Nie mam się gdzie podziać Diego, chyba że będę nocować na schodach – naprawdę nie było mi do śmiechu. Przecież mogłam iść do Violetty czy Camilli. No ale u Vilu jest Ludmiła a Cami pojechała do Naty, przyjaciółki jak zwykle pomocne.

- Oczywiście, że nie będziesz nocować na schodach. Zanocujesz u mnie. Ojciec wyjechał do Hiszpanii poszukiwać talentów tanecznych – ja i Diego w jednym domu? W sumie lepsze to niż noc przed domem. On jest kochany.

- Mówisz poważne? - od razu uśmiech pojawił mi się na twarzy i mocno wtuliłam się w swojego chłopaka. Jaki on jest pomocny, możecie mi pozazdrościć takiego chłopaka, naprawdę.

- No jasne! - chwycił mnie w tali i popatrzył się prosto w moje piwne oczy, powoli zbliżył twarz tak, że czułam jego oddech na mojej skurze. Czułam zapach jego perfum, zapach przy którym nie potrafiłam się skupić ani racjonalnie myśleć. Chwilę później poczułam jak jego usta delikatnie dotykają moich. Moje ręce owinęły mu się na karku, a palce wplotły się w jego włosy. Nagle oderwaliśmy się od siebie, ciężko oddychając. On jednak mnie nie puścił, przysunął mnie bliżej i mocno przytulił.

Nigdy się tak nie czułam. Nigdy nie czułam się tak cudownie i bezpiecznie jak w ramionach Diego. On zawsze wiedział jak poprawić mi humor może jestem trudna, nie wszystko sprawia mi wielką radość i nie zawsze tryskam optymizmem ale mimo to zawsze jest przy mnie. Jestem mu naprawdę za to wdzięczna, człowieka czasami nie da się pocieszyć, czasami jest w tak okropnym stanie, że nic nie poprawia mu humoru. Wtedy trzeba przy nim być, to się liczy.
Chwycił moją dłoń i poszliśmy do domu Diego. Pierwszy raz tu była rok temu, aby odzyskać swoja walizkę, którą przez przypadek zamieniliśmy. Już wtedy byłam pod wielkim zachwytem.

- Będziesz nocować u mnie w pokoju, ja rozłożę się na kanapie – uśmiechnął się do mnie i wsadził kosmyk moich czarnych włosów za ucho. Usiadłam na kanapie rozglądając się dookoła. Byłam już tu parę razy, ale nigdy nie zwróciłam uwagi na te wszystkie piękne ozdoby, obrazy i rzeźby – zrobię kolację, jeśli chcesz to możesz iść do mojego pokoju ja zaraz tam pójdę.

Jego pokój znajdował się na końcu korytarza, był w stylu Diego, ściany granatowe, plakaty swoich ulubionych wokalistów rock'owych, sprzęty muzyczne i wielki regał z książkami. To on czyta książki? Nie wiedziałam. Położyłam torbę na łóżku i podeszłam do biurka, na którym znajdowała się fotografia jakiejś kobiety, zgaduję, że to jego mama. Musi naprawdę za nią tęsknić, on tutaj z Buenos Aires a ona za oceanem w Madrycie. Mam podobną sytuację.
Koło lampki w ramce znajdowało się zdjęcie moje i Diego, nasza pierwsza randa w wesołym miasteczku, wygrał mi wtedy misia. Usiadłam na krześle i wpatrywałam się w naszą wspólną fotografię, w tym samym momencie do pokoju wszedł Diego z górą kanapek na talerzu, uśmiechnęłam się do niego u usiadłam na podłodze

- Jesteś głodna, księżniczko? - odłożył kolację na stolik i cmoknął mnie lekko w czoło, to było takie słodkie.
Zjedliśmy, ja poszłam pozmywać a Diego robił popcorn na nasz mały seans filmowy. Już mieliśmy usiąść na kanapie, kiedy usłyszeliśmy głośne pukanie do drzwi. Lekko się wystraszyłam, usiadłam na krześle a Diego poszedł otworzyć, to był Marco. Poznałam go po głosie, był bardzo zdenerwowany, ciekawe co się stało.. Czyżby dziewczyna go zostawiła? Odłożyłam kubek z herbatą i poszłam do chłopaków, wrzeszczeli na siebie, a kiedy mnie zauważyli od razu ucichli

- Powiecie mi o co chodzi? - oparłam się o framugę i uniosłam brwi, wyczekując aż któryś się odezwie i dowiem się dlaczego się kłócili.

Marco szyderczo się uśmiechnął i spojrzał na mojego chłopaka, o co im chodzi?

- Zapytaj się swojego byłego, wchodzi do domu bez pozwolenia i jeszcze się czepia nie wiadomo czego – Diego widocznie był wściekły, nigdy nie nazywał Marco moim byłym, dość niedawno stwierdziłam, że mój związek z nim był jedną wielką pomyłką i nie chciałam aby ktokolwiek mi o tym przypominał – przyszedł tu twierdząc, że odebrałem mu dziewczynę i że on wciąż cie kocha Fran – to co usłyszałam naprawdę mnie zaskoczyło. Co on sobie wyobraża? Zranił mnie, ale ja już nic do niego nie czuję. Było minęło a teraz jestem bardzo szczęśliwa z Diego i nic tego nie zmieni.

- Ale Fran to prawda! Bardzo się pomyliłem i chcę to naprawić! Błagam daj mi jeszcze jedną, już ostatnią szansę – już sama nie wiedziałam co robić, zacząć się śmiać czy płakać. Popatrzyłam się na Diego, który unikał mojego spojrzenia, bał się że wybiorę Marco, ale tak nie będzie. Nie kocham go.

- Przepraszam cię Marco, mogłeś pomyśleć o tym wcześniej, teraz moje serca ma nowego właściciela, który dba o nie o wiele lepiej. Możesz już iść, nic tu po tobie – odprowadziłam go do drzwi i zamknęłam je na klucz. Podeszłam do mojego chłopaka i go przytuliłam.

Reszta wieczoru minęła w miłym humorze, rozmawialiśmy, oglądaliśmy filmy. W końcu zmęczona poszłam do pokoju Diego i rzuciłam się na łóżko powoli zasypiając. Rano obudziłam się dosyć wcześnie, ubrałam się w wczorajsze ubrania i poszłam do kuchni. Diego jeszcze smacznie spał na kanapie, podeszłam do niego i cmoknęłam go lekko w usta po czym wyszłam z domu i ruszyłam w stronę swojego mieszkania.
Ubrałam Sukienkę w paski i czarne baleriny, miałam jeszcze godzinę do rozpoczęcia zajęć więc udałam się do kuchni, gdzie Silvia zbierała się do pracy

- Nie było cię w nocy – powiedziała pakując swoją torebkę – powiesz mi gdzie byłaś?

- Zgubiłam klucze i nie miałam jak wejść do domu.. więc zanocowałam u chłopaka – to było niezręczne. Co ona mogła sobie pomyśleć? Przecież my nic takiego nie robiliśmy, oglądaliśmy filmy, rozmawialiśmy i w sumie tyle..

- Byłaś u chłopaka.. na noc?! - odłożyła wszystkie swoje rzeczy i usiadła koło mnie na kanapie. Widocznie nie spodobało jej się to co przed chwilą powiedziałam, pewnie myśli, że z nim spała. Ale przecież nie jestem taka głupia i nie zrobiłabym tego jeszcze. Ona by chyba wolała, gdybym została pod domem i na taki mróz spała na schodach.

- Przecież nic takiego nie robiliśmy, oglądaliśmy filmy i rozmawialiśmy. Wolałabyś abym spała na schodach pod domem? - nie chciałam słuchać jej kazań więc szybko wstałam, wzięłam torebkę i wyszłam z domu. Na samą myśl o tym co ona sobie mogła wyobrazić po tym jak jej powiedziałam, że spałam u chłopaka zaczęłam się śmiać.

W końcu doszłam do Studia, poszłam do szafek włożyć torebkę, po drodze było jakoś pusto, gdzie Violetta, Camilla i inni? Weszłam do sali i zauważyłam Leona grającego na gitarze gitarę, podeszłam do niego i wsłuchałam się w melodię jaka wydobywała się z instrumentu, kiedy skończył popatrzył się na mnie za ja zaczęłam klaskać

- Gdzie wszyscy? Wydaje mi się, że w Studio jesteśmy tylko my – rozglądnęłam się dookoła, rzeczywiście nikogo nie było. Zauważyłam Pabla wchodzącego do pokoju nauczycielskiego.

- Violetta wyjechała do Brazylii ze swoim tatą i Angie, więc zajęcia śpiewu są odwołane, Camilla i reszta powinni niedługo tu być, zresztą mam próbę z chłopakami – odłożył gitarę i usiadł na wzmacniaczu, no nic tu po mnie, pójdę zadzwonić do przyjaciółki.

Uśmiechnęłam się do niego i wyszłam, już miałam wyciągać telefon, jednak ktoś do mnie podszedł i przytulił, był to Diego

- Witaj księżniczko – pocałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam się szeroko, kocham jak on tak do mnie mówi, to jest takie słodkie.

- Cześć mój super bohaterze! - wszystkie wspomnienia wróciły, to jak uratował mnie przed upadkiem, nasze pierwsze spotkanie rok temu, nasz pierwszy pocałunek. Kto by pomyślał, że tak różne charaktery, kiedyś stworzą jedną całość? Tomas, on był moja pierwszą miłością, która była bez sensu, potem był Marco, myślałam, że to jest to. Uważałam, że tworzymy prawdziwy i solidny związek i pokonamy wszystkie przeciwności losu, myliłam się. Teraz jest Diego, znamy się rok, parą jesteśmy niespełna tydzień, a mam wrażenie że to trwa od wieków. Jestem z nim szczęśliwsza niż kiedykolwiek byłam. Jestem wdzięczna, za to co mnie spotkało.

- Wszystko u Ciebie w porządku? Wcześnie rano wyszłaś – chwycił mnie za rękę i poszliśmy do sali, gdzie zaraz miały się zacząć zajęcia z Pablo.

- Tak wszystko jest w porządku. Chciałam jeszcze się przebrać – posłałam mu delikatny uśmiech i lekcja się zaczęła.

Zajęcia z Pablo zawsze były krótkie, ale ta była jakoś wyjątkowo dłuższa, trwała prawie półtorej godziny, omawialiśmy naszą trasę, co udało nam się osiągnąć poprzez ciężką pracę i jakie są rezultaty. Moja propozycja kariery za granicą jest dalej aktualna, ale oznaczałoby to przeprowadzkę do Włoch i pozostawienie przyjaciół, chłopaka i wszystkiego co znajduję się w Buenos Aires. Ale przecież to jest niepowtarzalna szansa, a o czym marzyłam zgłaszając się do Studia 4 lata temu? Właśnie o tym, o trasie koncertowej, o swoich własnych piosenkach, o wielkiej karierze.. Gdy byłam małą dziewczynką, pierwsze co robiłam po przebudzeniu to brałam do ręki gitarę i ćwiczyłam głos. Zawsze miałam wielkie marzenia, stawałam przed lustrem i udawałam wielką gwiazdę pop, z wielką nadzieją, że to marzenie kiedyś przerodzi się w coś realnego. Próbowałam też grać na perkusji ale po paru lekcjach stwierdziłam, że to jednak nie dla mnie i przerzuciłam się na fortepian. Ta decyzja może zmienić całe moje życie, muszę się bardzo dobrze zastanowić.
Chyba pójdę do parku nad jeziorko, muszę się zastanowić w ciszy a to będzie genialne miejsce. Zaczęłam szperać w torebce w poszukiwaniu telefon, kiedy na kogoś wpadłam, był to wysoki brunet, z ciemnymi oczami, muszę powiedzieć, że był naprawdę przystojny. Mam wrażenie, że kiedyś już się spotkaliśmy, kogoś mi przypomina. 

- Przepraszam Cię bardzo, nie zauważyłem cię - uśmiechnął się, miał taki piękny uśmiech. Zapięłam torebkę cały czas patrząc się na bruneta - tak przy okazji nazywam się Javier.

- Nic się nie stało, miło mi cię poznać Javier, jestem Francesca - podałam mu dłoń - mam wrażenie, że kiedyś już się spotkaliśmy - mogło to głupio zabrzmieć ale tak właśnie było. 

- Bo się spotkaliśmy, rok temu na obozie. Nie pamiętasz Javiera z pokoju obok? - i wtedy wszystko mi się przypomniało. No tak Javier, mieszkał koło mojego pokoju, zawsze był nieśmiałym chłopakiem, wtedy miałam wrażenie, że byłam jego jedyną przyjaciółką. 

- Musimy się kiedyś spotkać, niestety teraz nie mam czasu za długo rozmawiać - zamieniliśmy się telefonami, ja mu wpisałam swój numer a on mi swój. 

Jeszcze przez chwilę wspominaliśmy stare czasy i na pożegnanie przytuliliśmy się. Wpatrywałam się jak odchodzi kiedy ktoś wypowiedział moje imię, obróciłam się i zauważyłam Diego, widocznie był czymś niezadowolony.. 

                                                                                                                                            

Jest w końcu! :) Coś dużo tych dialogów, prawda? 
Czyżby Javier miał zniszczyć piękny związek naszej Diecesci, czy to tylko przyjaciel Fran? :) Jak myślicie?   

2 komentarze:

  1. G E N I A L N E ^^ To wszystko^^
    Super rozdział
    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Co? Co?! CO?! Naprawde? Dlaczego ty mi to robisz? Jak możesz? :c xD
    Naprawde, nie rozdzielaj mi Diecesci ani na sekunde! Ja ich kocham! :D
    tak samo jak kocham twoje rozdziały xD Tak przeczuwałam że dzisiaj będzie rozdział... Od rana sporo razy już tu weszłam xD

    OdpowiedzUsuń